Leszek Ojrzyński: Musimy wejść na dobrą drogę

Piłkarze Korony Kielce przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem. Kielczanie przez 50 minut, grając w dziewiątkę, skutecznie odpierali jednak ataki mistrzów Polski za co na pewno należą im się brawa.

Artur Długosz
Artur Długosz

Na pewno nie tak Leszek Ojrzyński wyobrażał sobie spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Już w pierwszej połowie jego podopieczni sprokurowali dwa rzuty karne, a dwóch zawodników wyleciało z boiska z czerwonymi kartkami. - Gratuluję gospodarzom, bo wygrali i okazali się lepsi. My natomiast nie wracamy z wesołymi minami, bo przegrywamy kolejne spotkanie i znowu nie strzelamy gola. Zaczęliśmy podobnie jak przed tygodniem - od rzutu karnego, z taką różnicą, że tam była żółta, a teraz czerwona kartka dla naszego zawodnika. Strzeliliśmy gola wyrównującego, niestety nie został on uznany, ale tak się czasami dzieje w piłce, nie wszystkie bramki są uznawane. Następnie kolejny rzut karny i kolejny gol - skomentował opiekun złocisto-krwistych.

- W drugiej połowie chcieliśmy dograć do końca spotkania, ale też wyszliśmy z nadziejami. Gdyby udało się zdobyć kontaktowego gola, to mogłoby być inaczej, to jednak nam się nie udało. Przyjdzie jeszcze czas na analizę i wyciąganie wniosków - dodał szkoleniowiec.

Ojrzyński w przerwie meczu odbył rozmowę ze swoją osłabioną drużyną. - Powiedziałem, że jeszcze ktoś może zostać w szatni i nie wychodzić na drugą połowę, bo potrzebni są ludzie, którzy nie popełnią już błędów i będą grać z honorem do końca. Co by się nie działo, to trzeba walczyć, bo to my sobie sprokurowaliśmy tą sytuację, chociaż kto wie co by dała bramka na 1:1. W piłce nożnej takie sytuacje się jednak zdarzają i nie wszystkie bramki są uznawane. Dałem nadzieję zawodnikom, że wszystko się może zdarzyć, jak uda nam się strzelić bramkę. Mało mieliśmy jednak stałych fragmentów gdy i nie udało się tego gola zdobyć. Wybroniliśmy, ale to żadna pociecha, bo za to punktów nie przyznają - zaznaczył Ojrzyński.

- Graliśmy w dziewięciu przeciwko jedenastu, dlatego nie mogliśmy grać wysoko i kotłowało się pod naszą bramką. Obrońcy musieli się przesuwać i grać nie w swoich strefach. Na pewno zostawiliśmy dużo serca i zdrowia na boisku. Teraz musimy szybko wejść na dobrą drogę i zrobić wszystko, by w kolejnym starciu na swoim stadionie wygrać - dodał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×