22-letni pomocnik Pasów nie mógł wystąpić w dwóch pierwszych ligowych meczach ze względu na dyskwalifikację nałożoną na niego po majowych derbach Krakowa, od której krakowski klub się nie odwołał. Remis z GKS-em Katowice (1:1) i zwycięstwo z Okocimskim Brzesko (2:0) oglądał więc tylko z perspektywy trybun. Do składu wrócił na mecz ze Stomilem, który był rozegrany 2 tygodnie po spotkaniu Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz, w którym "Budzik" wystąpił.
- Na początku widać było, że brakuje mi ogrania, bo gubi się rytm meczowy. Teraz mamy mecze w środę i sobotę, mam nadzieję, że będę miał okazję do występu - mówi gracz Pasów i dodaje: - Stomil pokazał, że potrafi grać w piłkę. Nie bał się i dobrze też się bronił. Dlatego ciężko nam było stwarzać sytuacje, ale jeśli nie da się wypracować okazji z bliska bramki, to trzeba strzelać z dystansu, jak zrobił to Milos. Ważne, że od początku do końca graliśmy swoją piłkę. Konsekwencja jest ważna i mamy grać zawsze do końca "swoje". Jeśli prowadzimy, to dobijamy przeciwnika, jeśli nie, to robimy wszystko, żeby strzelać bramki.
Cracovia zagrała w tym sezonie trzy ligowe mecze i każdy wyglądał tak samo. Pasy mozolnie rozgrywały atak pozycyjny, a ich rywale skupiali się głównie na defensywie. Mimo to krakowianom udało się zdobyć 7 punktów, bezcennych w walce o upragniony awans.
- Trzeba zdawać sobie sprawę, że to nie będzie wcale łatwe. Trzeba więc wygrywać mecz za meczem. Z Cracovią każdy będzie się chciał pokazać. Będzie takich wiele meczów, w których będziemy atakować i nie będziemy stwarzać sobie zbyt wielu okazji strzeleckich - zastrzega "Budzik".
Na razie start tej nowej Cracovii jest udany: na cztery oficjalne mecze Pasy wygrały trzy i jeden zremisowały. - Aż się dziwnie czuję. To dla mnie troszkę obce uczucie, że się wygrywa - mówi w swoim stylu Budziński. - Ciężko trenowaliśmy, ale uważam, że każdy ciężko trenował, ale to, że są owoce tej pracy, bo to motywuje. Czasem jeśli się pracuje, a nie ma wyniku, to można się załamać. Teraz widzimy, że jest naprawdę fajnie i będziemy dalej robić swoje - kończy pomocnik Cracovii.