Największe kluby europejskie mają swoje szkółki piłkarskie, w których szkoli się uzdolniona piłkarsko młodzież w różnych kategoriach wiekowych. To wśród tych młodych chłopców najlepsi menedżerowie i skauci wyławiają później futbolowe talenty, które w przyszłości zastąpią zawodowców. W Europie na szkolenie młodzieży przeznacza się ogromne sumy pieniędzy, a kluby do tej kwestii przywiązują niebagatelne znaczenie.
W Polsce natomiast tu i ówdzie słychać narzekania na poziom szkolenia zawodników, na brak profesjonalnej polityki skautingu, na zaniedbania, które później odbijają się czkawką przy okazji występów reprezentacji kraju czy też polskich drużyn w europejskich pucharach. Jak temu zaradzić, gdy kluby borykają się z często ogromnymi problemami finansowymi? Tego złego obrazu nie zmieniły organizowane w naszym kraju mistrzostwa Europy. Powstały wprawdzie wielkie stadiony, ale za tym nie poszła budowa odpowiedniego zaplecza, łącznie ze szkoleniem młodzieży. Brakuje bazy, infrastruktury, brakuje pieniędzy, a często także po prostu chęci.
Największe kluby T-Mobile Ekstraklasy szczycą się tym, iż posiadają ośrodki szkoleniowe młodzieży, ale daleko im do standardów zachodnich. Co jakiś czas znajdzie się ktoś taki jak Rafał Wolski, Mateusz Możdżeń czy Michał Żyro. Pewne zaplecze mają Lech Poznań, Legia Warszawa czy Wisła Kraków. Jednak drugiego Błaszczykowskiego próżno szukać, a polityki nie robi się zatrudniając tanich zawodników z Bałkanów.
W Bielsku-Białej postanowiono pójść inną drogą, aby zaradzić temu problemowi. Podbeskidzie to nie jest klub z wielkimi tradycjami, w rzeczywistości pamięcią sięgający do 1997 roku. Nie ma kompleksów boisk, a jeszcze kilka lat temu grało na stadionie należącym do lokalnego rywala. Teraz jednak obiekt należy do miasta i już rozpoczęły się prace związane z budową nowego stadionu. Praca z różnymi kategoriami wiekowymi, szkolenie młodzieży de facto rozwinęły się dopiero w ostatnich latach. W Podbeskidziu wielkich możliwości finansowych na tego typu działania niestety nie ma. Dlatego też ruszył projekt współpracy z innymi klubami z regionu.
Inicjatywa "Podbeskidzie klubem całego regionu" to pomysł prezesa Podbeskidzia, Marka Glogazy. Od kiedy na przełomie 2011/2012 roku nowy sternik Górali przejął obowiązki w bielskim klubie, ostro zabrał się do wdrażania w życie swojej idei - z zaangażowaniem i pasją. Przy każdej okazji podkreślał, że chce realizować tę długofalową strategię, która ma przynieść korzyści tak dla Podbeskidzia jak i dla klubów, które podejmą się współpracy. - To nie jest puste hasło, chcemy budować nasz zespół na zawodnikach i działaczach wywodzących się z tego regionu lub takich, którzy już na trwałe chcą się związać z Podbeskidziem. Dążymy do tego, aby trzon naszego pierwszego jak również pozostałych zespołów stanowili zawodnicy z tego regionu – stąd też skauting głównie nastawiony jest na powiat bielski, żywiecki, cieszyński czy oświęcimski. Liczę, że po wakacjach spotkam się z wójtami i burmistrzami powiatu bielskiego i poczynimy jakieś wspólne ustalenia, skutkujące dobrą, owocną współpracą - opisywał prezes Glogaza.
W każdym z wymienionych powiatów Podbeskidzie ma już partnerów, z którymi chce współpracować w różnym charakterze. Podpisało umowy między innymi z BKS-em Stal Bielsko-Biała, Sołą Oświęcim, Beskidem Andrychów, a ostatnio także Zaporą Wapienica. Ta współpraca ma przynieść obopólne korzyści. - Zależy nam, aby współpracować z klubami w regionie, co już ma miejsce. Ważne, by wszyscy w regionie współuczestniczyli w sportowym sukcesie Podbeskidzia. Stawiamy oczywiście na młodzież i będziemy dążyć do jej profesjonalnego szkolenia. To początek strategii długofalowej, wieloletniej. Mamy do niej poparcie naszych akcjonariuszy, sponsorów, a także największego przyjaciela klubu, jakim jest miasto - przekonywał prezes Podbeskidzia.
Dla 12 drużyny ostatniego sezonu T-Mobile Ekstraklasy współpraca z mniejszymi klubami z regionu pozwoli wyłuskiwać młode talenty piłkarskie, często niezauważane i niezagospodarowane. To z mniejszych klubów do Podbeskidzia mają trafiać tacy zawodnicy jak Kamil Adamek, który w ligach okręgowych błyszczał, strzelał bramki jak na zawołanie i umiejętnościami oraz talentem górował nad rówieśnikami. Dzisiaj jest już w kadrze pierwszego zespołu Podbeskidzia i udowadnia sobie, trenerom i prezesowi, że obrana przez klub droga jest właściwa. Tak jak w przeszłości sporadycznie udawało się sięgać po perełki w osobach choćby Tomasza Jodłowca czy Adriana Sikory, tak w przyszłości pojawienie się w klubie uzdolnionych graczy ma być elementem pewnej strategii.
Podbeskidzie nie stworzyło wprawdzie swojej własnej, profesjonalnej szkółki piłkarskiej, ale dzięki współpracy z wieloma klubami z regionu otworzyło sobie jeszcze większe możliwości. To może być wielka szkoła piłkarska Podbeskidzia, w której selekcja będzie odbywać się spośród nie dwudziestu uzdolnionych piłkarsko chłopców, lecz stu, a może i więcej.