Spotkanie z Borussią Dortmund było pierwszym międzynarodowym wydarzeniem na nowym stadionie niebiesko-czerwonych. Zakończyło się ono remisem 1:1, dzięki bramce z ostatniej sekundy meczu, która była autorstwa Rubena Jurado. - Mieliśmy przewagę, ale po raz kolejny straciliśmy bramkę na samym początku spotkania. To już jest któryś z rzędu tak stracony gol, więc musimy się koncentrować w następnych meczach od pierwszej minuty. Należy wyciągnąć z tego wnioski, bo taka sytuacja się powiela - powiedział Damian Zbozień, obrońca Piasta Gliwice. - Natomiast później gnieciemy przeciwnika, czego efektem są dwie strzelone bramki, ale po spalonych. Chciałbym to zobaczyć, bo sam trafiłem do siatki, także nie wiem jak to było. Cieszę się, że graliśmy do końca i może w trochę szczęśliwych okolicznościach, ale remisujemy. Na pewno ja jako zawodnik w każdym pojedynku chcę wygrywać, co tym razem się nie udało, jednak lepiej zremisować, niż przegrać - dodał.
Wprawdzie niemiecki zespół przyjechał na Okrzei w bardzo młodym składzie, bowiem średnia wieku nie przekraczała dwudziestu lat. Jednak zaprezentował się on bardzo solidnie. - Tego się można było spodziewać, ponieważ przyjechał do nas zespół z Niemiec. Piłka za naszą zachodnią granicą słynie z tego, że kładą tam duży nacisk na taktykę i podchodzą do tego na pewno bardzo profesjonalnie. Był to dla nas wartościowy test, który miał podtrzymać nasz rytm meczowy przed spotkaniem z Lechią, dlatego możemy się tylko cieszyć - skomentował były zawodnik PGE GKS-u Bełchatów.
Gliwiczanie wyszli na starcie z BVB mocno przemeblowanym składem, co odbijało się na przebiegu spotkania. Jednak po wejściu na boisko kilku podstawowych zawodników, gra zyskała na jakości. - Może wynika to ze zgrania zespołu. Na pewno każdy walczy, niezależnie czy są to zawodnicy podstawowi czy rezerwowi, bo wszyscy chcą grać w pierwszym składzie. Skoro weszli ci, którzy zazwyczaj są w pierwszej jedenastce, to tylko dobrze o nich świadczy. Natomiast rezerwowi z pewnością nie spuszczają broni - podkreślił 23-latek.
Furorę w drugiej odsłonie zrobili mali chłopcy, którzy z bocznego sektora rozkręcili doping, do którego po krótkiej chwili dołączył się cały stadion. Śpiewy trwały aż do zakończenia spotkania. - Powiem szczerze, że było bardzo miło grać. Przeważnie nie zwracam uwagi na doping, tylko staram się skupić na meczu. Natomiast tutaj, mimo, że był to sparing, to było coś niesamowitego. Ta fala, to było coś pięknego i tylko podziękować za to kibicom. Ja pierwszy raz grałem przy takiej atmosferze, więc tym bardziej się cieszę, że w meczach ligowych będzie tak samo, a mam nadzieję, że jeszcze lepiej - powiedział defensor.
Piłkarz beniaminka został sprowadzony w letnim okienku transferowym z Legii Warszawa. Ze stolicy jest jednak tylko wypożyczony, ale w Gliwicach daje z siebie wszystko, czym potwierdza, że jego transfer był dobrym ruchem. - Miło mi słyszeć takie opinie. Jednak nie mi to oceniać, bo to należy do trenerów. Ja na pewno w każdym meczu będę chciał zaprezentować się jak najlepiej i pomagać zespołowi na tyle, ile jestem w stanie na dzień dzisiejszy. Do Gliwic przyszedłem, żeby podnosić swoje umiejętności i dzięki graniu mam taką możliwość, z czego się bardzo cieszę - zakończył Damian Zbozień.