Tak dobrze nie było od lat - rozmowa ze Stefanem Majewskim, selekcjonerem reprezentacji Polski U-21

Młodzieżowa reprezentacja Polski U-21 remisem z Portugalią zakończyła eliminacje MME 2013. Biało-czerwoni nie zdołali co prawda wywalczyć awansu, ale Stefan Majewski dostrzega wiele pozytywów.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Remis z Portugalią na zakończenie eliminacji to dla pana powód do zadowolenia, czy mimo wszystko dominuje niedosyt?

Stefan Majewski: Każdy z nas chciał awansować i pod tym względem nie możemy być zadowoleni z wyniku. Musimy wziąć jednak kilka aspektów pod uwagę. Przy losowaniu grup byliśmy dopiero w czwartym koszyku i od początku było wiadomo, że będziemy mieli wśród rywali przynajmniej trzy drużyny teoretycznie silniejsze od nas. Ostatecznie los nas trochę oszczędził, bo trafiliśmy na Rosję i Portugalię, a z trzeciego koszyka wylosowano Albanię, którą udało nam się z dużą przewagą wyprzedzić na zakończenie eliminacji.

Chyba nie chce pan powiedzieć, że wyprzedzenie w tabeli Mołdawii i Albanii to dla reprezentacji Polski sukces...

- Nie, absolutnie. To był nasz obowiązek. Wiedzieliśmy po losowaniu, że walka o awans rozstrzygnie się między Polską, Rosją i Portugalią. Sukcesu jednak nie było, bo ostatecznie zakończyliśmy rywalizację na trzeciej pozycji i nas to absolutnie nie zadowala. Są jednak też jasne strony. W meczu z Rosją do czerwonej kartki byliśmy dla tego zespołu rywalem równorzędnym. Niestety grając w osłabieniu musieliśmy zaatakować, żeby uratować remis i dwa razy zostaliśmy skontrowani. Taka jest piłka.

Ostatni mecz z Portugalią i jego wynik zalicza pan na plus?

- Myślę, że tak. Tym bardziej, że nasz zespół grał w tym meczu bez dziewięciu podstawowych zawodników. Tutaj zachodzi pytanie, czy powinno się tę reprezentację rozliczać z wyniku eliminacji, czy sukcesywności przekazywania uzdolnionych zawodników do pierwszej kadry. Wydaje mi się, że ocenę powinno się wyciągnąć jako średnią tych dwóch składników. Zresztą zespół U-21 zawsze gra bez 4-5 podstawowych zawodników, którzy w danym momencie są na zgrupowaniu kadry A. Jestem przekonany, że jeżeli ta tendencja się zachowa, to za cztery lata będziemy mieli bardzo dobrą i, co najważniejsze, perspektywiczną pierwszą reprezentację kraju.

Reprezentacja Polski przegrała walkę o awans z przyszłym młodzieżowym mistrzem Europy?

- Bardzo ciężko to ocenić. Piłka młodzieżowa jest specyficzna. Drużyna wzmocniona kilkoma zawodnikami pierwszej reprezentacji może być zupełnie innym zespołem, od tego, jakim jest bez tych posiłków. Z tej przyczyny bardzo ciężko byłoby dziś wskazać drużynę, która zdobędzie w Izraelu złoty medal.

Niemniej jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że hegemonia trwa. Rosja i Portugalia zakończyły eliminacje z kilkupunktową przewagą nad Polską.

- To fakt niepodważalny, ale trzeba też na to spojrzeć z drugiej strony. Nie przypominam sobie bowiem eliminacji, w których młodzieżowa reprezentacja Polski na dwie kolejki przed końcem liczyłaby się w walce o awans. Tego naprawdę dobrych 6-7 lat nie było i pod tym względem widać postęp.

Widzi pan w gronie tych chłopaków kandydatów do gry na Euro 2016 we Francji?

- Musimy na to patrzeć dwutorowo. Dziś wielu z nich prezentuje naprawdę dobry poziom i ma nadal duży potencjał do rozwoju. Nikt z nas nie jest jednak w stanie powiedzieć, gdzie dany zawodnik będzie za cztery lata i jak jego rozwój się potoczy. Warunek stałego rozwoju tych chłopaków jest taki, że grają w swoich klubach i mogą przez to podnosić umiejętności. Poprzez same treningi i siedzenie na ławce ten rozwój zastopują i w tym widzę pewne zagrożenia.

Czego się pan obawia?

- Dziś są oni młodzi i łatwo namieszać im w głowie. Przyjdzie jeden menedżer i obieca świetnie płatny transfer do zachodniego klubu. Często mieliśmy taką sytuację, że wyróżniający się w polskiej lidze młody zawodnik przechodził do zagranicznego klubu i tam był tylko od podawania bidonów. Każdy z tych chłopaków na pewno jest obserwowany przez silne kluby zachodnie, ale każdy z nich musi mieć na uwadze, że nie zawsze transfer wiąże się z krokiem naprzód. Czasami lepiej jeszcze rok czy dwa zostać w Polsce, niż grać w rezerwach.

Obecnie w młodzieżowej reprezentacji Polski wielu chłopaków to zawodnicy na co dzień występujący na boiskach T-Mobile Ekstraklasy.

- Rzeczywiście, tak się złożyło, że ostatnimi czasy jedenastka reprezentacji Polski U-21 była złożona z zawodników, którzy w ekstraklasie pełnią pierwszoplanowe role w swoich zespołach. My jednak chcemy zrobić krok dalej i stąd decyzja PZPN o obowiązku wprowadzenia młodzieżowca do jedenastki każdej z drużyn I-ligowych, a dla drużyn II-ligowych obowiązek ten dotyczy nawet dwóch młodych zawodników wyszkolonych w Polsce. To otwiera przed nami nowe możliwości selekcji, bo idąc na jakikolwiek mecz II ligi, mamy sposobność obserwacji potencjalnych kandydatów do gry w reprezentacji młodzieżowej, a tego nam przez lata brakowało.

Którego z zawodników zakończonych niedawno eliminacji mógłby pan "na już" polecić Waldemarowi Fornalikowi do pierwszej reprezentacji?

- Nie jestem selekcjonerem i nie chciałbym się za Waldka wypowiadać. Trzeba jednak podkreślić, że na to, by dany zawodnik dostał się do pierwszej reprezentacji pracuje cały sztab ludzi. Nie tylko ja, bo ja przejmuję takiego chłopaka dopiero w końcowej fazie. Mam na myśli wszystkich trenerów klubowych, którzy na co dzień mają tych zawodników na treningach i stanowią pieczę nad ich odpowiednim rozwojem. Tak powinno to wyglądać w kraju, który chce się liczyć w tej dyscyplinie. Zresztą nie dotyczy to tylko reprezentacji U-21, ale także młodszych roczników. To co my widzimy, to jest nasza sprawa. Decyzję podejmuje jednak selekcjoner pierwszej reprezentacji i on może wziąć nasze sugestie pod uwagę, ale wcale nie musi.

Jakieś perełki w swoim zespole pan dostrzegł i szepnie ich nazwiska selekcjonerowi do ucha przed kolejnymi meczami eliminacji MŚ?

- Waldek Fornalik to bardzo dobry trener, który jest świetnie zorientowany w realiach panujących w polskich klubach, ale też w reprezentacji Polski U-21. Myślę, że nie trzeba mu dziś nic podpowiadać, ani szeptać, bo on doskonale wie, którzy z tych chłopaków są gotowi na to, by dać im szanse w pierwszym zespole narodowym.

Przez lata przepływ zawodników między reprezentacją młodzieżową a pierwszą kadrą wyraźnie kulał.

- Akurat na to za mojej kadencji narzekać nie mogę. Do tego jak było w latach poprzednich nie chce mi się wracać, ale ja jestem ze współpracy z selekcjonerami pierwszej reprezentacji bardzo zadowolony.

Zatem dzisiaj zawodnicy młodzieżowych reprezentacji Polski stanowią bezpośrednie zaplecze kadry A?

- Bezpośrednie zaplecze stanowią zawodnicy kadry U-21. My z kolei korzystamy z zawodników reprezentacji U-20 czy U-19, a nawet młodszych. Przykładem tego jest chociażby Arek Milik, który urodził się 1994 roku, a już gra w kadrze młodzieżowej i jest rezerwowym w pierwszej reprezentacji. Przy selekcji wychodzę z założenia, że jeżeli zawodnik, nawet bardzo młody, jest podstawowym i wyróżniającym się piłkarzem klubu ekstraklasy, to jest gotów na to, by dać mu szansę w reprezentacji młodzieżowej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×