W poprzednich rozgrywkach Kamil Glik nie miał pewnego miejsca w składzie Torino FC, które występowało na zapleczu ekstraklasy. Trener Giampiero Ventura na 42 mecze ligowe aż 19 razy w ogóle nie posłał do boju Polaka. Można było sądzić, że sytuacja Glika ulegnie pogorszeniu po awansie Il Toro do Serie A. Stało się jednak zupełnie inaczej - 24-latek w każdym spotkaniu wychodzi w podstawowym składzie, a jego dotychczasowy konkurent Valerio Di Cesare oraz nowo pozyskany stoper Guillermo Rodriguez muszą zadowolić się rolą rezerwowych.
Dwa pierwsze pojedynki Torino zakończyło z czystym kontem. W trzecim beniaminek stracił dwie bramki i uległ 0:2 Interowi Mediolan. - Przy obu straconych golach Glik był całkowicie niewinny. Występ z Interem potwierdził tylko, że znajduje się on w wysokiej formie i zasłużył na powołanie do swojej reprezentacji - ocenia dziennikarz Matteo Senatore. - Kamil wraz z Ogbonną stworzył solidny duet stoperów, który nie pozwolił na wiele tak doświadczonym graczom jak Milito czy Sneijder. Były zawodnik Bari i Palermo rządzi i dzieli na środku defensywy, jest zaangażowany i często gra z poświęceniem - komplementuje.
- Możemy bez obaw powiedzieć, że Polak zdał swój pierwszy ważny test. Udowodnił, że jest wystarczająco dojrzały. Nawet jeśli z Interem nie udało się zdobyć punktów, postawa Glika jest dobrym prognostykiem na kolejne spotkanie z Sampdorią Genua. Podczas niego Kamila czeka następne trudne zadanie - powstrzymanie innego Argentyńczyka, Maxiego Lopeza, który również znajduje się w dobrej formie - zapowiada Senatore.
Glika chwali ponadto portal tuttomercatoweb.com, który za występ przeciwko Nerazzurrim przyznał mu notę "6" (w 10-stopniowej skali). "Doskonale krył Milito, który przez to rzadko dochodził do piłki" - uzasadniono.