Piłkarze Warty: Tracimy punkty przez frajerstwo

Warta zbiera pochlebne recenzje za grę, ale dotąd odniosła tylko dwa zwycięstwa. Powód? Nieskuteczność w akcjach ofensywnych i błędy w tyłach. Te mankamenty niweczą dorobek punktowy.

W ostatnim meczu z Cracovią Alain Ngamayama zdobył bramkę, ale próżno było szukać uśmiechu na jego twarzy, wszak zieloni dali sobie wydrzeć zwycięstwo w 91. minucie. - Remis nie jest zadowalający. Myślę, że zapracowaliśmy na komplet oczek, bo dwukrotnie prowadziliśmy. Bardzo boli gol stracony w doliczonym czasie - stwierdził.

Od początku rozgrywek ekipa Czesława Owczarka gra przyjemny dla oka futbol. Cały czas szuka jednak optymalnej taktyki, która zaowocowałaby poprawą wyników. W ostatniej potyczce poznaniacy nie atakowali równie odważnie jak wcześniej i do sukcesu zabrakło im niewiele. - Nie obraliśmy tak ofensywnej taktyki jak w Grudziądzu, ale mimo to stworzyliśmy mnóstwo klarownych sytuacji. Mecz z Cracovią mógł zostać rozstrzygnięty już w pierwszej połowie. Po przerwie było trochę gorzej. Pasy dobrze rozgrywały piłkę i musieliśmy więcej biegać. Efekt był taki, że w ostatnich minutach zabrakło nam sił i koncentracji. Prowadząc 2:1, daliśmy się skontrować. Szkoda, bo okazja do zwycięstwa była idealna, tymczasem uciekły nam dwa punkty - powiedział Ngamayama.

Duży niedosyt towarzyszy też Bartłomiejowi Pawłowskiemu. 20-letni napastnik charakteryzuje się łatwością w dochodzeniu do czystych sytuacji, ale jest nieskuteczny. Najlepszy tego przykład miał miejsce w doliczonym czasie pojedynku z Cracovią. Przy stanie 2:2 były piłkarz Jaroty Jarocin stanął oko w oko z Krzysztofem Pilarzem, lecz posłał futbolówkę obok słupka. - Pretensje mogę mieć tylko do siebie. Piłka nie zeszła mi z nogi, uderzyłem w taki sposób jak chciałem. Celowałem przy słupku, bo widziałem tam wolne miejsce, niestety zabrakło precyzji - przyznał.

Z solidnej gry zespołu Czesława Owczarka niewiele wynika. Z każdą kolejką strata zielonych do czołówki jest coraz większa. - Najważniejsze są punkty, a pod tym względem zawodzimy. Nie jest tak, że rywale nas czymkolwiek zaskakują lub są lepsi. To my w niektórych momentach wykazujemy się frajerstwem. To boli niesamowicie. Czasami sam jestem zaskoczony naszą dobrą grą, a mimo to nie znajduje to żadnego odzwierciedlenia w tabeli - oznajmił Pawłowski.

W środę poznaniacy mogą podreperować mizerny dorobek, ale zadanie nie będzie łatwe. Czeka ich bowiem wyjazdowa potyczka z Bogdanką Łęczna.

Komentarze (2)
avatar
rutek11
19.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
o Boże Radliński w bramce! następna strata punktów,jak można gonić czołówke... 
Bodiczek
19.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mnie zastanawia tylko jedno. Wiadomo ze nieskutecznosc z przodu jest problemem, ale równie dużym jest też postawa obroncow ktorzy dopuszczają do utraty zbyt duzej ilości bramek. Dlaczego więc s Czytaj całość