Piątkowy mecz był wyrównany, a obie drużyny miały swoje szanse na strzelenia gola. Przewaga optyczna - zwłaszcza po przerwie - była po stronie legionistów, na listę strzelców gospodarze wpisali się jednak tylko raz, po błędzie Adama Pazia i rzucie karnym pewnie wykonanym przez Danijela Ljuboję. Dwukrotnie na bramkę Mariusza Pawełka groźne uderzał ponadto Jakub Kosecki, raz piłkę z linii wybijał Adam Kokoszka, a po strzale Jorge'a Martina Salinasa futbolówka otarła się o poprzeczkę i zakończyła swój lot na trybunach za bramką.
- Na każdy mecz wychodzimy po to, żeby wygrać. Szkoda, że się nie udało, bo mieliśmy parę dobrych sytuacji - nie kryje Dimitrije Injac.
Poloniści prowadzenie objęli po błędzie Daniela Łukasika i bramce Władimira Dwaliszwiliego. Gruzin w pierwszej połowie miał jeszcze jedną szansę, po wymianie piłki z Łukaszem Teodorczykiem w dobrej sytuacji trafił jednak w boczną siatkę. Po przerwie goście nastawili się na kontry. Bliscy szczęścia byli po akcji Pawła Wszołka, który w sytuacji sam na sam nie zdołał jednak utrzymać równowagi w polu karnym (zdaniem wielu był faulowany przez Jakuba Wawrzyniaka), a kilka chwil później z futbolówką w polu karnym nieznacznie minął się Dwaliszwili.
- Mamy niedosyt, bo przyjechaliśmy tutaj, żeby ten mecz wygrać, a jest remis. Akceptujemy to, bo jest to wynik, który nie krzywdzi żadnej ze stron - mówił w trakcie pomeczowej konferencji prasowej jeden z asystentów Stokowca, Łukasz Smolarow. Czarne Koszule zremisowały przy Łazienkowskiej po raz drugi w tym roku, bo wiosną derby stolicy również kończyły się podziałem oczek.
- Szkoda trochę tego wyniku, bo mogliśmy się pokusić o zwycięstwo - mówi Łukasz Piątek. - W drugiej połowie oddaliśmy trochę pola rywalom i pozostało nam liczyć na kontry. Tak wyszło z gry, bo chcieliśmy grać o trzy punkty, ale Legia zmusiła nas do tego, żebyśmy się cofnęli. Mieliśmy sytuacje, które mogły skończyć się bramką, ale się nie udało. Legia też miała swoje okazje i w sumie ten remis nas zadowala - podsumowuje kapitan Czarnych Koszul.