Jedno jest pewne. W sobotę ok. godziny 16:40 w szatni Ruchu Chorzów nie było cicho. Potwierdzali to w rozmowach pomeczowych gracze Niebieskich, którzy w pierwszej połowie grali fatalnie i przegrywali z Zagłębiem. Po przerwie chorzowianie zaczęli walczyć, przeprowadzili kilka składnych akcji i to wystarczyło do pokonania lubinian. - Założenia na pierwszą połowę były inne. Mieliśmy grać szybciej i nie dać sobie strzelić gola. Pawłowski nie miał prawa minąć kilku zawodników. W szatni ostro sobie porozmawialiśmy - przyznał Arkadiusz Piech.
"Ofiarą" słabej gry Ruchu stał się Maciej Jankowski, który nie wyszedł na drugą połowę. - Maćkowi nie idzie, ale moja w tym głowa żeby zmienić ten stan. Wszyscy czekają na to kiedy Jankowski będzie tym zawodnikiem, którego wszyscy znają - skomentował roszadę Jacek Zieliński i tłumaczył, że nie tylko ten napastnik w przerwie rozczarował. - Stres siedział w głowach. Przecież bessa długo trwała. Zespół nie realizował założeń, popełnił wiele błędów własnych, niewymuszonych. Tak padł przecież pierwszy gol, gdy wszystko zaczęło się od błędu Igora Lewczuka. Musieliśmy przeszeregować się w przerwie i powiedzieć sobie co mamy zrobić. Była to męska rozmowa. Ważne, że udało się odmienić losy gry - cieszył się szkoleniowiec.
W sobotnim meczu Zieliński trafił z wszystkimi zmianami. Jakub Smektała zdobył zwycięskiego gola, Andrzej Niedzielan był tym, który zagrał piłkę na wolne pole do asystenta przy bramce na 2:1, czyli Filipa Starzyńskiego. Z kolei wprowadzony w końcówce Paweł Lisowski był skuteczny w odbiorze. - Zespół pokazał tzw. ruchowski charakter, z którego znany był pół roku temu. Graliśmy agresywniej w odbiorze piłki i skuteczniej. Cieszę się, że Arek Piech pokazał, że jest jednym z najskuteczniejszych napastników. Ważne było wejście Smektały, ale ważne również to, co działo się po meczu. W szatni piłkarze wspólnie śpiewali - powiedział Zieliński.
Trener Ruchu przyznał, że wtorkowy pojedynek w Pucharze Polski z Koroną Kielce da mu odpowiedź na kilka pytań związanych z zespołem. - Wróci trzech bardzo ważnych zawodników, ten mecz będzie dla nich dobrym przetarciem. Być może jeszcze wróci Janoszka. Będzie więc czterech świeżych graczy, a to jest ważne, bo gramy trzy mecze w sześć dni - stwierdził na koniec Jacek Zieliński.