Bartosz Tarnowski: Po pięciu kolejkach jesteście liderami T-Mobile Ekstraklasy, bez ani jednej porażki. Przed startem sezonu nikt nie spodziewał się tego, że tak łatwo przyjdzie wam zdobywanie punktów.
Marcin Kaczmarek: Mamy dużo punktów, na które ciężko zapracowaliśmy. Ale nie będę ukrywał, że chcieliśmy zdobyć całą pulę. Jednak w ostatnim spotkaniu musieliśmy zadowolić się remisem. Na treningach ciężko pracujemy, aby zdobywać w każdym meczu jak najwięcej "oczek" do ligowej tabeli. Przed nami jeszcze dużo meczów, a w naszej grze trzeba jeszcze poprawić trochę rzeczy. Ale można dostrzec u nas również bardzo dobre momenty, co bardzo cieszy. Jesteśmy zadowoleni z tego, ile mamy punktów na koncie i trzeba robić wszystko, aby dalej przybywało ich w takim tempie jak obecnie. Kolejny mecz przed nami, choć mieliśmy tylko trzy dni odpoczynku po ostatnim spotkaniu. Nie narzekamy na to, bo na zachodzie gra się co dwa, trzy dni. My na pewno dołożymy wszelkich starań, aby jak najlepiej przygotować się do tego meczu. Mamy dobrych fachowców w sztabie szkoleniowym i na pewno dobrze przepracowaliśmy mikrocykl treningowy. Z Warszawy na pewno wrócimy z jakimiś punktami.
Z dobrej strony pokazaliście się w meczu z Górnikiem Zabrze. Jednak wasza dobra postawa wciąż nie przekonuje wielu osób do tego, że jesteście w wysokiej formie.
- Już nie raz mówiłem, że nasza forma nie jest dla mnie, jak i całej drużyny, żadnym zaskoczeniem. Na gorąco po meczu przyznałem, że było to bardzo ciężkie spotkanie. Dużo lepsze niż nasze rywalizacje ze Śląskiem Wrocław, czy Ruchem Chorzów. Najlepiej grali piłką, byli bardziej zdeterminowani i dobrze ustawieni taktycznie. To był bardzo ciężki przeciwnik. Przegrywaliśmy 0:1 i w szatni powiedzieliśmy sobie parę słów, i wyszliśmy na druga połowę z myślą wygrania meczu, a nie tylko odrobienia strat. Szkoda, że nie wygraliśmy, ale zdołaliśmy odrobić straty. My nie jesteśmy Barceloną, czy Realem Madryt, że będziemy wygrywać wszystkie mecze. Wiadomo, że te zespoły też przegrywają. Ale my jesteśmy Widzewem, gramy w ekstraklasie i przeciwnik jest inny, trudny. Nikt nam tutaj nie da punktów za darmo.
Mówisz, że nie jesteście żadnym z czołowych europejskich klubów, tylko jesteście Widzewem. Jednak twoi koledzy przyznają, że historia tego klubu zobowiązuje was do tego, aby był on na szczycie i walczył o czołowe lokaty.
- (uśmiech) Miło, że tak mówią i muszę się z tym zgodzić. Ale żeby coś osiągnąć, to najpierw trzeba się utrzymać i gromadzić jak największą liczbę punktów. Obyśmy mieli jak najmniej porażek i zobaczymy, co będzie na koniec sezonu. Będziemy zbierać punkty i one będą się kumulować. Z jakim rezultatem? Zapytaj mnie o to po ostatnim meczu.
W ostatnim spotkaniu bramkę dla waszego zespołu zdobył najmłodszy gracz Widzewa, Mariusz Stępiński. Dla tego młodego zawodnika może to być przełomowy moment w jego karierze, na czym skorzysta cała drużyna.
- Mariusz potwierdził to, nie tylko w meczach reprezentacji, lecz także na treningach, że umie grać w piłkę. Ta bramka jest dla niego nagrodą za dotychczasową pracę. Ciężka praca powoduje to, że Mario jest w coraz lepszej dyspozycji. Dostaje szansę od trenera Mroczkowskiego i ją w pełni wykorzystuje. Oby tych bramek było teraz jak najwięcej.
Czy zgodzisz się z opinią, że Mariusz nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości?
- Na pewno. On ma 17 lat i dopiero pokaże, na co go stać. Znam tego chłopaka, obserwuję go ciągle na treningach, przebywamy razem i widzę jaki robi postęp. Nasi napastnicy mają teraz zmartwienie, ale takie pozytywne, bo on gra na ich pozycji i jest dla nich groźnym konkurentem. W ostatnim meczu strzelił bramkę, wchodząc na plac gry podczas przerwy. Pokazał wówczas, że jest dobrym zawodnikiem. Musimy jednak jeszcze sporo pracować.
Tak jak mówisz, obecnie jest u was duża rywalizacja o miejsce w ataku. Jednak takiej sytuacji nie ma na twojej pozycji, gdzie nie masz w sumie konkurencji. Jedynym zawodnikiem, który obecnie rywalizuje o miejsce z tobą jest Emerson Carvalho, który nie załapał się jeszcze do kadry meczowej.
- Zawodników jest coraz więcej i ta rywalizacja rośnie w całym zespole. Powoli do formy wraca Jakub Kowalski, a także jest wspomniany przez ciebie Emerson Carvalho. Tak że rywalizacja jest na pewno. Oby była i przebiegała zdrowo do końca sezonu. Szkoda, że przytrafiło nam się kilka kontuzji. Ale na szczęście chłopaki powoli wracają do siebie. Życzę im szybkiego powrotu, aby mogli pomagać nam w kolejnych zwycięstwach.
W najbliższej kolejce T-Mobile Ekstraklasy zmierzycie się w wyjazdowym spotkaniu z Polonią Warszawa. Będzie to dla was dopiero drugi mecz, który rozegracie w roli gości. Podobnie jak przed pierwszym wyjazdem, tak i teraz, sporo osób przepowiada wam porażkę.
- Po trzech meczach u siebie wszyscy mówili, że do Lubina jedziemy na pożarcie i nie będziemy mieli tam nic do powiedzenia. Tak mówiło sporo osób, także dziennikarze, ale nie będę wymieniał tutaj nazwisk. Okazało się, że to my byliśmy lepsi i prowadziliśmy grę. To samo może być na Polonii. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że w stolicy będzie podobnie jak w meczu z Zagłębiem.
Co możesz powiedzieć o zespole waszego rywala, Polonii Warszawa? Na co trzeba szczególnie uważać?
- Polonia jest na pewno dobrym zespołem. Są groźni z kontrataku, trzeba uważać na szybkich graczy, takich jak Paweł Wszołek, czy też Łukasz Teodorczyk. Swoją dobrą dyspozycję potwierdzili w meczu derbowym z Legią Warszawa. Przeprowadzili kilka akcji z kontry i trzeba na to uważać.
Czarne Koszule mają jakieś słabe strony?
- Każdy ma słabe strony, my również. Będziemy jeszcze analizować grę stołecznego zespołu i trener udzieli nam wszelkich wskazówek dotyczących rywali. Ale przede wszystkim patrzymy na siebie. Jeżeli będzie robić swoje i wypełniać wszystkie założenia, to do Łodzi znów wrócimy z kompletem punktów.