Zagłębie do Kielc pojechało opromienione najlepszym meczem w sezonie, czyli remisem z Legią Warszawa (2:2) oraz zwycięstwem w Pucharze Polski z Polonią Warszawa (2:1). Wydawało się, że Miedziowi wrócili do formy z wiosny, kiedy zdobyli najwięcej punktów w lidze.
Tymczasem mecz w Kielcach pokazał, że niezła dyspozycja może i była, ale nie został po niej ślad. Zagłębie przegrało z Koroną 0:1 - po raz pierwszy od 21 lat. Kibice mają sporo pretensji do swoich pupili za styl porażki.
- To spotkanie miało dwie sytuację. Ta pierwsza miała miejsce w pierwszej połowie, w której Korona była lepsza i strzeliła bramkę ze stałego fragmentu. Po przerwie natomiast chcieliśmy odrobić straty i stworzyliśmy sobie okazję, po której trafiliśmy w słupek. To już kolejny raz w tym sezonie, kiedy nie sprzyja nam szczęście - powiedział Pavel Hapal, szkoleniowiec Zagłębia.
Leszek Ojrzyński cieszył się, że Korona tym razem nie straciła bramki i wygrała po raz drugi w sezonie. - Bardzo chcieliśmy ugrać dzisiaj trzy punkty i na szczęście jedna bramka nam wystarczyła. Cieszę się, że pierwszy raz w tym sezonie zagraliśmy na zero z tyłu. To zwycięstwo dzisiaj wyszarpaliśmy. W pierwszej połowie oprócz bramki mieliśmy jeszcze jedną sytuację, ale jej nie wykorzystaliśmy. W drugiej połowie zupełnie niepotrzebnie graliśmy zbyt nerwowo. Styl gry nie jest jednak najważniejszy, bo istotna jest wygrana. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy, dlatego w dużo milszych nastrojach będziemy się przygotowywać i czekać na kolejne spotkania. Także z nadziejami, że być może do zdrowia dojdą Aleksandar Vuković oraz Kamil Kuzera. Wtedy będziemy jeszcze silniejsi kadrowo - powiedział Ojrzyński.