GKS Katowice, który w trzech ostatnich meczach sięgał po całą pulę został boleśnie sprowadzony na ziemię przez Miedź Legnica. Śląska drużyna stworzyła sobie w tym meczu kilka świetnych okazji, które zmarnowała.
- Zagraliśmy całkiem niezły mecz. W drugiej połowie przeważaliśmy przez cały czas, ale nie byliśmy w stanie udokumentować tego bramką. Podobnie było na początku spotkania, bo aż do bramki dla Miedzi, to my dyktowaliśmy warunki. Nie uważam, żebyśmy zagrali słabiej, niż w poprzednich spotkaniach - przekonuje Grzegorz Fonfara, pomocnik katowickiej drużyny.
- Wyraźnie brakowało nam w tym meczu skuteczności. Wydaje mi się, że bramka po główce Rafała Kujawy padła, a sędzia się pomylił. Potem idzie jakaś dziwna kontra Miedzi i sędzia podnosi im karnego. Nie wiem co o tym myśleć. Muszę obejrzeć to na spokojnie na powtórkach, bo nie chcę powiedzieć za dużo - ucina zawodnik GieKSy.
Obok skuteczności katowickiej drużynie brakowało też wsparcia kibiców. W piątkowy wieczór na trybunach pojawiło się raptem 1,8 tys. szalikowców śląskiej drużyny. - Spodziewałem się, że więcej kibiców przyjdzie na to spotkanie. Wszyscy mówią, że chcą klubowi pomagać. Jest piątek, godzina 19:00. Fajna pora, żeby przyjść na mecz. Nie wiem jak to wyglądało z perspektywy trybun, ale z boiska było widać, że tam kibiców za dużo nie ma. Cieszę się, że przyszli ci wierni, ale kibiców było mało. Nie oszukujmy się... - argumentuje wychowanek klubu z Bukowej.
- Jestem też ciekaw, gdzie jest ta zapowiedziana pomoc dla klubu. Sytuacja nie może się w kółko przeciągać. Tak dłużej być nie może. To się nie da trenować, ani myśleć o treningu czy jakiejkolwiek normalności. To już najwyższa pora i mam nadzieję, że w najbliższym tygodniu to wszystko się wyjaśni. Nie można nam zarzucić, że mimo trudnych warunków cokolwiek odpuszczamy. Gramy dobrze, ale brakuje nam takiego boiskowego farta. Może my też za mało zrobiliśmy, żeby tego farta nie zabrakło - przyznaje Fonfara.
Nie wiadomo póki co, czy kolejne spotkanie z Okocimskim Brzesko dojdzie do skutku. - Czy zagramy z Okocimskim? A skąd mam to ku..a wiedzieć?! - irytuje się nasz rozmówca. - W przyszłym tygodniu jest rada i mam nadzieję, że się coś wyjaśni. Musi się wyjaśnić, bo inaczej się to wszystko ku..a rozpieprzy. Wszyscy ku..a grają, wychodzą na boisko i zapie.....ją ile mają sił - dodaje piłkarz śląskiej drużyny.
GieKSa stara się stawiać czoła przeciwnościom. - Jest walka, jest zaangażowanie. Kibiców jest nie za dużo i czujemy, że za niedługo sami z tym zostaniemy. Miasto chce nam pomóc, ale nie może. Pan Król ma to w du... i tak to wygląda. Jak tak to ma wyglądać dalej, to ja dziękuję. Wszyscy mieliśmy dążyć do tego, żeby w tym klubie działo się jak najlepiej, a za chwile my, jako drużyna, zostaniemy z tym wszystkim sami. Chłopaki, którzy grają w tym klubie dłużej nie otrzymują od dawna wypłaty i brakuje im środków do życia, więc o czym my rozmawiamy? - załamuje ręce "Fonfi".
- Jestem optymistą i wierzę, że ta normalność nadejdzie. Gdyby tak nie było i gdybym w to nie wierzył, to bym to wszystko pieprzył i ku..a odszedł już dawno. Naprawdę wierzę w to, że ludzie, którzy w tym klubie działają pokierują sprawy tak, że to się rozstrzygnie na naszą korzyść, że będzie dobrze. W szatni atmosfera jest taka, że szkoda gadać. Nie ma pieniędzy, nie ma niczego. Dotąd było dobrze, bo był wynik. Dziś nie ma wyniku i znowu jest ciężko - puentuje gracz drużyny ze stolicy Górnego Śląska.