"Kosa" junior o wyborach prezesa PZPN: Trzymam za tatę kciuki, ale...

Roman Kosecki wyrasta w kuluarach na kandydata nr 1 w wyścigu do fotela prezesa PZPN. Jak szanse byłego reprezentanta Polski ocenia Jakub Kosecki, syn posła Platformy Obywatelskiej?

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Za kilkadziesiąt godzin wyjaśni się, kto będzie kierował PZPN przez najbliższe cztery lata. W grze pozostaje ciągle pięciu kandydatów, ale wydaje się, że rywalizacja rozstrzygnie się pomiędzy Romanem Koseckim, Zbigniewem Bońkiem i Edwardem Potokiem. W kuluarach jako faworyt wymieniany jest ten pierwszy, ale wciąż pozostaje spora liczba delegatów wahających się, na kogo odda swój głos.

"Kosa" to były reprezentant Polski i napastnik m.in. Galatasaray Stambuł, Osasuna Pampeluna, Atletico Madryt i Montpellier HSC. W ślady ojca poszedł Jakub Kosecki, który dziś uchodzi za najlepszego gracza Legii Warszawa.

Jak decyzję o starcie ojca w wyborach przyjmuje młody talent z Łazienkowskiej? - Nie chciałbym oceniać jego decyzji. To jest dorosły człowiek i sam kieruje swoim życiem. Po zakończeniu kariery krótko zajmował się trenerką, potem zdecydował się zostać posłem. Teraz startuje na fotel prezesa PZPN, ale nie rozmawiamy o tym. On prowadzi swoją kampanię, a ja skupiam się na grze w piłkę nożną - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl "Kosa" junior.

Od nowego prezesa piłkarskiej centrali oczekuje się gruntownych zmian, które mają wyprowadzić polski futbol na prostą. Czy Roman Kosecki może odmienić oblicze piłki nożnej w kraju nad Wisłą? - To się okaże, naprawdę ciężko mi powiedzieć. Wiadomo, że nie wszystko zależy od samego prezesa i do zmian trzeba znaleźć grono ich zwolenników. Będę za tatę trzymał kciuki, to oczywiste, ale przede wszystkim dlatego, że jest moim ojcem, a nie kandydatem na fotel prezesa PZPN - zapewnia 22-latek.

Kosecki nie spodziewa się, że ewentualna wygrana "Kosy" seniora w wyborach pomoże mu w rozwoju piłkarskiej kariery. - Każdy jest kowalem swojego losu i na pewno nie będę oczekiwał od taty żadnej pomocy. Jeżeli będziemy rozmawiać, to tylko na tematy rodzinne. Mamy taki zwyczaj, że ja z nim nie rozmawiałem o polityce, a on ze mną o mojej grze w Legii. Nie chcę, żeby potem ktoś powiedział, że tata mi pomógł coś przepchnąć. Chcę do wszystkiego dojść sam, ciężką pracą i dobrą grą w piłkę - zapowiada zawodnik stołecznego klubu.

Kuba nie ukrywa przy tym, że ojciec stanowi dla niego piłkarski wzór, do którego chce równać. - Staram się pójść w ślady taty. Póki co o mnie, jako o "drugim Koseckim" mówić nie można, bo jestem dopiero na starcie swojej przygody z piłką. Na pewno chciałbym, żeby moje losy potoczyły się równie ciekawie jak jego. Wiem jednak, że tylko ciężką pracą i profesjonalnym do niej podejściem można dojść do sukcesu. Szukanie wyjść alternatywnych w ogóle mnie nie interesuje - puentuje młodzieżowy reprezentant Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×