Zakończyć rok w pierwszej szóstce - rozmowa z Tomaszem Kupiszem, pomocnikiem Jagiellonii Białystok

Po okresie marazmu Jagiellonia złapała wiatr w żagle. Efektem były zaskakująco dobre wyniki w Krakowie i Poznaniu. Tomasz Kupisz stawia odważną tezę i liczy na zakończenie rundy w pierwszej szóstce.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Szymon Mierzyński: W Poznaniu odnieśliście pierwsze zwycięstwo od ponad dwóch miesięcy i po raz pierwszy za kadencji trenera Tomasza Hajty wygraliście na wyjeździe. To prawdziwy przełom...

Tomasz Kupisz: Z pewnością tak to można określić. Cieszy zwłaszcza ten drugi aspekt. Do tej pory w obecnym sezonie byliśmy niepokonani poza domem, ale dopiero przeciwko Lechowi zainkasowaliśmy komplet punktów.

Mogłeś podwyższyć prowadzenie Jagi, lecz nie do końca udało ci się opanować piłkę przy wyjściu sam na sam z bramkarzem.

- Za bardzo skoncentrowałem się na ułożeniu futbolówki na nodze i Mateusz Możdżeń zdążył mnie dogonić. Popełniłem błąd techniczny i wszystko skończyło się stratą. Szkoda, bo to była naprawdę dobra okazja na gola.

Mimo wszystko mecz ułożył się dla was kapitalnie. Trudno patrzeć na to inaczej, jeśli otwiera się wynik w 4. minucie. Później jednak skupiliście się tylko na obronie. Tak było przez całą pierwszą połowę i część drugiej. To wynik taktyki, czy rozwoju wydarzeń na boisku?

- Założenie było takie, żeby w tyłach być bardzo zdyscyplinowanym i wyprowadzać kontrataki. Już na początku zdobyliśmy bramkę po stałym fragmencie, a i kontry funkcjonowały całkiem nieźle. Zresztą ich efektem był gol na 2:0. Żałuję trochę, że nie wykorzystałem swojej szansy, bo mogło być jeszcze lepiej.

Co do sytuacji strzeleckich, to obraz gry był dość zaskakujący. Gospodarze mieli w zasadzie jedną klarowną okazję - główkę Manuela Arboledy w końcówce pierwszej połowy. Czy byliście zaskoczeni tak słabą postawą poznaniaków?

- Trudno mi oceniać Lecha, bo nie widziałem wszystkich jego spotkań. Co do sytuacji Arboledy, to Kuba Słowik spisał się świetnie. To był chyba przełomowy moment, który dodał nam skrzydeł. W drugiej połowie konsekwentnie realizowaliśmy wszystkie założenia i to nam się opłaciło.

Mimo wszystko trudno uwierzyć, że nie spodziewaliście się po Kolejorzu więcej...

- Oczywiście zgadzam się z tym. Choćby poprzednie moje wizyty w Poznaniu mogły zwiastować trudną przeprawę. Wcześniej przegrałem tu 0:2 i 1:4. Wiadomo, że przyjeżdżając na ten stadion, nie zakłada się łatwych trzech punktów. Tu faworytem jest Lech i przeważnie to on wygrywa. Jednak mimo to każdy z nas wierzył, że sukces jest możliwy. Okazało się, że mieliśmy rację.

Klucz do sukcesu był chyba taki, że od pierwszej do ostatniej minuty realizowaliście swój plan.

- Koncentracja - to było najważniejsze. Wcześniej ganiono nas za jej brak. Inna sprawa, że gospodarze nie zagrali dobrego meczu, co też miało wpływ na końcowy wynik.

Jak należy oceniać Jagiellonię? Dotąd szło wam słabo, z drugiej strony z obiektów Wisły i Lecha przywieźliście aż cztery oczka.

- Mam nadzieję, że to dopiero początek lepszych czasów. Do tej pory na pewno nie notowaliśmy zadowalających wyników. Mamy jednak potencjał, nie brakuje nam też wiary we własne umiejętności i to powinno pomóc.

W sobotę podejmiecie Widzew Łódź i po ostatnich nadspodziewanie dobrych rezultatach kibice będą z pewnością oczekiwać wygranej.

- Nie liczymy na łatwą przeprawę. Widzewiacy w obecnych rozgrywkach prezentują się bardzo dobrze. Koncentracja musi być na takim samym poziomie jak w Poznaniu. Tylko to umożliwi nam osiągnięcie korzystnego wyniku.

Na którym miejscu w tabeli chcielibyście zakończyć rundę jesienną?

- Cel to pierwsza szóstka. Cały czas do niego dążymy, choć zadanie jest nieco utrudnione, bo w pierwszej fazie sezonu nie punktowaliśmy na miarę swoich możliwości.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×