Asper, Ceni i Wróbel - co łączy tych golkiperów? (wideo)

Bramka golkipera Olimpii, Michała Wróbla dała grudziądzkiej drużynie remis w wyjazdowej potyczce z GKS Katowice. Jak się okazuje, nie było to pierwsze trafienie doświadczonego bramkarza.

Michał Wróbel został bohaterem Olimpii Grudziądz. Potężnie zbudowany golkiper biało-zielonych nie tylko świetnie spisywał się podczas meczu z GKS Katowice, ale w ostatniej akcji spotkania strzelił bramkę, na wagę remisu drużyny Tomasza Asensky'ego przy Bukowej. - Cieszę się, że wpadło. Akurat tak wyszło, że "weszło", bo ja tylko chciałem skierować piłkę gdzieś w pole karne - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl golkiper grudziądzkiej drużyny.

Michał Wróbel w meczu z GieKSą udowodnił, że nie tylko dobry z niego bramkarz, ale też skuteczny napastnik
Michał Wróbel w meczu z GieKSą udowodnił, że nie tylko dobry z niego bramkarz, ale też skuteczny napastnik

Co ciekawe, bramkarz Olimpii wcale nie szedł w doliczonym czasie gry w pole karne GieKSy z zamiarem wpisania się na listę strzelców. - Mam dobre warunki i chciałem pomóc kolegom. Nie liczyłem, że uda mi się strzelić. Chciałem wprowadzić tylko trochę zamieszania, żeby jeden czy dwóch zawodników rywala się na mnie skupiało. Z tego co zauważyłem, to żaden z zawodników GKS-u nie zwracał na mnie uwagi i udało mi się strzelić - dodaje doświadczony zawodnik.

Zachowanie Wróbla, które przyniosło Olimpii bramkę wyrównującą było w jego wykonaniu totalną improwizacją. - Nie są to sytuacje wyćwiczone, bo zazwyczaj przy treningach stałych fragmentów gry staram się bronić strzały kolegów. Nie będę tutaj robił się bohaterem. Trafiłem przez... przypadek. W 94. minucie, w ostatniej akcji meczu nic innego nie mogłem zrobić, bo stać i się gapić bym w tej sytuacji nie umiał. Mariusz Kryszak bardzo dobrze bije rożne, trafił mnie w głowę i wpadło idealnie - zaciera ręce 32-latek.

Wcześniej bramkarz grudziądzan był bezradny przy strzale Grzegorza Fonfary, który skierował piłkę do siatki strzałem z kilkudziesięciu centymetrów. - Nic w tej sytuacji nie mogłem zrobić. Grzesiu ładnie strzelił, a piłka ode mnie odchodziła. Jeszcze przy próbie interwencji trafiłem go kolanem w głowę. Całe szczęście, że nie zrobiłem mu krzywdy, bo mogło się to faktycznie źle skończyć - kiwa głową gracz Olimpii.

Po swoim trafieniu Wróbel otrzymał od kibiców przy Bukowej potężną porcję siarczystych gwizdów. On sam odpowiedział im oklaskami. Jak zapewnia, nie żywi do katowickich fanów urazy. - Kibice GieKSy są ich dwunastym zawodnikiem i "blaszok" żyje cały mecz. Przy tak dopingujących ludziach na trybunach zawsze gra się fajnie, dlatego do Katowic za każdym razem wracam z radością. Oby w klubie wszystko się poukładało, bo GKS zasługuje na walkę o wyższe cele niż środek tabeli I ligi - przyznaje charyzmatyczny golkiper.

Trafienie Wróbla w Katowicach nie było jego pierwszą bramką na polskich boiskach. Czy doświadczony bramkarz zamierza równać do Szweda Mattiasa Aspera i Brazylijczyka Rogerio Ceni'ego, którzy w swoich karierach do siatki rywala trafiali kilkudziesięciokrotnie? - Nie, spokojnie. Skupię się na bronieniu. To dopiero moja pierwsza bramka z gry, ale kiedyś w rezerwach Górnika trafiłem już do siatki, tyle że z karnego. Od zdobywania bramek są chłopaki z pola. W tym meczu musiałem im pomóc, ale na co dzień sami sobie świetnie dają radę - puentuje ze śmiechem

Źródło artykułu: