Jagiellonia Białystok już po kwadransie prowadziła z Widzewem Łódź 2:0 i bezdyskusyjnie dominowała na murawie. Szybko strzelone dwie bramki wprowadziły jednak rozluźnienie w szeregi żółto-czerwonych, za co zostali oni bezlitośnie skarceni w drugiej połowie.
- Po strzelonych bramkach każdy na trybunach myślał, że będziemy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku - mówił Michał Pazdan, obrońca Jagi. - Jednak drugą połowę zagraliśmy fatalnie. Mieliśmy ogromną ilość strat, a nam nie przystoi tak grać. Boli zwłaszcza fakt, że prowadziliśmy u siebie 2:0, a nie potrafiliśmy wygrać. Widzew miał sporo stałych fragmentów i początkowo dobrze się broniliśmy, lecz później nie ustrzegliśmy się błędu. Chcieliśmy utrzymać wynik 2:1 do końca, ale się nie udało. W 90. minucie każdy myślał, że dowieziemy trzy punkty - opowiadał Pazdan.
Jaką taktykę w przerwie przygotował trener Jagiellonii, Tomasz Hajto? - Założenie na drugą połowę było takie, żeby się cofnąć i liczyć na kontry. Widzew musiał się odkryć, a my mieliśmy wyczekiwać na swoją szansę, po której będziemy mogli podwyższyć prowadzenie. Zabrakło przede wszystkim utrzymania się przy piłce. Liczę, że za tydzień z Legią zagramy tak, jak z Lechem. Trzeba zapomnieć o drugiej połowie meczu z Widzewem i kontynuować naszą dobrą grę na wyjazdach - zakończył Pazdan.