Arsenal Londyn: Coraz bardziej przeciętny klub?

Kto jeszcze pamięta Arsenal z czasów Henry, Piresa, Vieiry, Ljungberga czy Bergkampa? Czy Giroud, Gervinho, Santos czy Koscielny to oznaka przeciętności, która coraz bardziej pochłania Kanonierów?

Przenieśmy się do 21 maja 2005 roku. Arsenal Londyn w finale Pucharu Anglii grał z Manchesterem United. Po 120. minutach goli nie było, o wszystkim zadecydowały rzuty karne. Lepiej wykonywali je Kanonierzy i sięgnęli po trofeum. Nikt wówczas nie spodziewał się, że to początek wielkiej posuchy. Z "tamtego" Arsenalu obecnie nie ma ani jednego gracza, natomiast w barwach Czerwonych Diabłów wciąż pięciu biega w czerwonej koszulce.

Już ponad siedem lat Arsenal nie uniósł w górę żadnego pucharu. Był od tego krok w 2011 roku. Kanonierzy mierzyli się ze słabym Birmingham City, lecz "nie dogadanie" się Laurenta Koscielnego z Wojciechem Szczęsnym kosztowało Arsenal kolejne upokorzenie. Cały czas wypomina się Arsene Wengerowi brak sukcesów w ostatnich siedmiu latach.

Arsenal w niczym już nie przypomina mistrzowskiej maszyny sprzed blisko dziesięciu lat. Thierry Henry, Patrick Vieira, Frederick Ljungberg, Dennis Bergkamp, Tony Adams, Robert Pires, Jens Lehmann, Sol Campbell, Ray Parlour czy Ashley Cole to byli nie tylko świetni zawodnicy, ale prawdziwi liderzy. Henry w sezonie 2003/2004 strzelił 30 bramek w lidze, już wtedy w kadrze znajdował się Cesc Fabregas oraz... Michal Papadopulos, który teraz broni barw KGHM Zagłębia Lubin.

Fani Kanonierów tęsknią za tymi czasami. Olivier Giroud w niczym nie przypomina Henry, defensywny pomocnik Mikel Arteta nigdy nie będzie miał takiej charyzmy jak Patrick Vieira. Gervinho też sporo brakuje do Piresa, a Thomas Vermaelen nie zastąpi Tonyego Adamsa.

Arsenal notuje coraz więcej przeciętnych meczów, w lidze zajmuje siódme miejsce i eksperci są zdania, że Kanonierzy mogą mieć problem z zakwalifikowaniem się do Ligi Mistrzów. Pojawiają się głosy, że tak słabego Arsenalu to dawno nie było. Kanonierzy nie są już postrachem ligi. Sprowadzeni Lukas Podolski czy Giroud to co najwyżej przeciętni zawodnicy na tle innych graczy. Nową jakość wniósł jedynie Santi Cazorla, ale sam meczu nie wygra. Głupie błędy popełniają obrońcy, a na jej prawie stronie często grał Carl Jenkinson, który niedawno stał przed klubową kasą i kupował karnet na spotkania Arsenalu...

Jeśli zebrać zawodników, którzy opuścili w ostatnich latach Arsenal, to można zestawić niezłą "jedenastkę". Przez ostatnie lata jedynie bramkarz nie został sprzedany z zyskiem.

Najlepsza jedenastka sprzedanych "gwiazd": Bramkarz - Kolo Toure, William Gallas, Ashley Cole (Gael Clichy) - Samir Nasri (Jose Antonio Reyes), Patrick Vieira (Alex Song), Cesc Fabregas, Alexander Hleb - Robin van Persie, Thierry Henry, Emmauel Adebayor.

Dokąd zmierza Arsenal?

Komentarze (6)
avatar
Apator Fan
9.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety to samo się Nas tyczy aczkolwiek my raczej nie sprzedajemy najlepszych graczy oprócz paru wyjątków. 
arsenalover
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po pierwsze Arsenal (tak jak Liverpool) to klub z tradycja nie poniżający się do poziomu Man City, czy Chelsea, które nic nie tworzą, tylko wszystko kupują. Szczerze mówiąc obawiam się, że Man Czytaj całość
avatar
pablo80
8.11.2012
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Fajny artkuł, ale po co? Brak w nim dlaczego tak się dzieje. Ja też mogę pisać takie art.. Proponuję następnm razem zrobić jakąś analize i wyciągnąć wnioski przyczynowo-skutkowe. Tak na margine Czytaj całość