John Terry wrócił do składu Chelsea Londyn po odcierpieniu czteromeczowego zawieszenia za znieważenie Antona Ferdinanda. W 20. minucie mógł się cieszyć ze swojego 50. gola w barwach The Blues. Zawiodła defensywa Liverpoolu, która nie upilnowała kapitana londyńczyków przy rzucie rożny. W efekcie Terry na piątym metrze został sam i ładnym strzałem głową zdobył bramkę.
Kwadrans później rozpoczął się dramat reprezentanta Anglii. Luis Suarez nieszczęśliwie upadł na wyprostowaną nogę Terry'ego. Zawodnika Chelsea opatrywano kilka minut i na noszach z wielkim grymasem bólu opuścił murawę. Kontuzja wygląda na bardzo poważną.
Liverpool do przerwy grał bardzo słabo. Nie potrafił sobie stworzyć okazji strzeleckiej i zasłużenie przegrywał. Po zmianie stron z minuty na minuty rozkręcał się, ale nadal brakowało dokładności w okolicach pola karnego Chelsea.
17 minut przed końcem po rzucie rożnym Jamie Carragher zagrał futbolówkę tuż przed bramkę, gdzie niepilnowany Suarez głową wpakował ją do siatki. Co ciekawe, żaden gracz Liverpoolu nie pobiegł gratulować Urugwajczykowi.
Ten mógł postawić kropkę nad "i" kilka minut przed końcem. Był w sytuacji sam na sam z Petrem Cechem, lecz lepiej interweniował golkiper londyńczyków.
Mecz zakończył się remisem 1:1. Dla Chelsea był to trzeci z rzędu pojedynek w Premier League, którego nie wygrała i dlatego spadła na trzecią pozycję.
Chelsea - Liverpool 1:1 (1:0)
1:0 - Terry 20'
1:1 - Suarez 73'