Nie ma miejsca na kalkulacje - rozmowa z Adrianem Sikorą, napastnikiem Piasta Gliwice

W szeregach Piasta jest jeden zawodnik, który jeszcze niedawno był w Podbeskidziu. Mowa o Adrianie Sikorze, który jednak w sobotę nie zagrał przeciwko swojemu byłemu klubowi.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

Sebastian Kordek: Zanotowaliście szóste zwycięstwo w tym sezonie, ale tym razem dość szczęśliwie. Bramka na wagę trzech punktów padła w końcówce spotkania.

Adrian Sikora: Czasami bywają takie mecze, że bramki zdobywa się w ostatnich minutach, a nie jeszcze w pierwszej połowie. Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się zwyciężyć.

Dariuszowi Treli musicie postawić duże piwo, bowiem wybronił kilka naprawdę bardzo groźnych sytuacji.

- Z pewnością Darek wybronił nam dużo sytuacji i bardzo cieszymy się z tego, że nie dał się pokonać ani razu. On jest od tego, żeby bronić jak najwięcej i udało mu się to bardzo dobrze.

Ireneusz Jeleń powiedział, że gdy na odprawie oglądali wasz mecz ze Śląskiem, to się śmiali. Jak to skomentujesz?

- Nie wiem, co Irek miał na myśli. Ciężko to skomentować, bowiem nie mam pojęcia, co chciał przez to powiedzieć.

Powiedział między innymi to, że byliście najsłabszą drużyną, z którą on grał, od kiedy jest w Podbeskidziu.

- W pierwszej połowie nasza gra rzeczywiście nie była rewelacyjna. Podbeskidzie stworzyło sobie swoje sytuacje, ale już w drugiej odsłonie mecz przebiegał zupełnie inaczej i to my przejęliśmy inicjatywę na boisku. Najważniejsze jest zwycięstwo.

Obecnie Jeleń jest w podobnej sytuacji, w jakiej ty byłeś jeszcze niedawno. Wrócił do Polski po zagranicznych wojażach i powoli dochodzi do formy.

- Irek miał dłuższy rozbrat z piłką i chce jeszcze wrócić do wielkiego grania. W moim odczuciu chyba mu się to udało. Tego mu życzę. Zresztą jest to mój bardzo dobry kolega.

Był to dla ciebie szczególny mecz? W końcu jeszcze niedawno grałeś w Bielsku.

- Podbeskidzie to mój poprzedni klub, ale to już jest dla mnie zamknięty rozdział. Teraz gram dla Piasta i zostawiam serce na boisku dla tego klubu.

W Piaście grasz niewiele, więc nie możesz być zadowolony ze swojej obecnej sytuacji w zespole.

- Sytuacja jest taka, a nie inna. Nasi napastnicy, czyli Wojtek Kędziora i Ruben Jurado strzelają bramki, więc co tu zmieniać? Skoro idzie, to zmiany nie są konieczne. Cieszę się ze zwycięstw Piasta, bowiem nie przyszedłem do Gliwic, żeby śrubować swoje strzeleckie dokonania i skupiać się tylko na sobie. Chodzi o dobro drużyny i dla mnie najważniejsze są zwycięstwa. Wiadomo, że człowiek chce grać, ale w danej chwili na boisku może przebywać tylko jedenastu zawodników. Do tego trzy zmiany, więc maksymalnie w jednym spotkaniu wystąpić może czternastu graczy. Mamy szeroką kadrę i każdy czeka na swoją szansę. Takie są decyzje trenera, więc trzeba cały czas walczyć o ten podstawowy skład.

Żałujesz, że nie dostałeś swojej szansy przeciwko byłemu klubowi?

- Wiadomo, że chciałem zagrać, bo był to dla mnie szczególny mecz. Taka jednak była decyzja trenera i trzeba to uszanować.

Kibice wam pomogli?

- Na pewno. W każdym meczu czujemy ich wsparcie i tym razem było podobnie. Cieszymy się bardzo, bowiem to spotkanie nie układało się od początku po naszej myśli.

W następnej kolejce zmierzycie się na wyjeździe z Koroną Kielce.

- Jedziemy tam na pewno po zwycięstwo. W każdym spotkaniu gramy o trzy punkty. Nie ma miejsca na kalkulacje.

Do końca rundy zostały trzy spotkania. Jest jakiś plan minimum na te mecze?

- Myślę, że nie ma żadnego planu minimum. Staramy się przede wszystkim prezentować tak, jak najlepiej potrafimy. Gra musi wyglądać dobrze, musi być jakość, którą pokażemy na boisku, a do tego punkty. Niczego przed tymi ostatnimi spotkaniami nie zakładamy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×