Ślusarski: Bez instynktu mordercy

Bartosz Ślusarski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego tłumaczy powody swojej słabszej postawy w meczu z Legią. Twierdzi, że nie ma "instynktu mordercy".

Lech Poznań przegrał z Legią Warszawa 1:3. Po meczu fala krytyki spadła na cały poznański zespół, a szczególnie na Bartosza Ślusarskiego, który zmarnował kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. Piłkarz Kolejorza zgadza się z tą krytyką. - Jest nawet takie powiedzenie: "Najłatwiejsze sytuacje są najczęściej tymi najtrudniejszymi". Do mnie to pasuje. Widać to było w meczu z Legią. Kiedy było trudno, bo przede mną stał obrońca, uderzyłem nieźle. Zabrakło szczęścia, trafiłem w słupek. Druga sytuacja może nie była bardzo łatwa, bo atakowałem piłkę wślizgiem. Wtedy pretensje miał do mnie Vojo Ubiparip, który stał tuż za mną. Pogadaliśmy o tym po meczu, zgodził się, że żaden z napastników nie puściłby takiej piłki, tylko starał się ją atakować. Trzecia okazja? Tutaj zawaliłem ewidentnie, bo wystarczyło tylko w jakikolwiek sposób skierować piłkę do ziemi i wtedy byłby gol. (...) Dostałem wiadomość od znajomego, że jestem piłkarzem bez instynktu mordercy, bo gdybym go miał, to nie grałbym teraz w Polsce. Jak spojrzę na swoje kolejne sezony, faktycznie tych sytuacji zawsze miałem dużo. I jak recenzuję się moją grę, zawsze wraca jeden, niezmienny problem – skuteczność. Nikt mi jednak nie może odmówić, że pracuję dla zespołu - powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Ślusarski.

Po meczu Ślusarski wdał się w kłótnię z kibicami. Jednemu z nich proponował zejście na boisko. W mediach został za to skrytykowany, gdyż odebrano to jako chęć bicia się z kibicem. Jak tłumaczy, miał jednak inne intencje. - Dla mnie to przeżycie bardzo negatywne. Byłem wtedy zły, bo przegraliśmy z odwiecznym rywalem. Mnie jako poznaniaka też to mocno zabolało. I nagle krzyczy do mnie ktoś z sektora, gdzie siedzą nasze rodziny. Ubliża mi, używając mojego nazwiska. Może niepotrzebnie zareagowałem tak impulsywnie, ale to, co wypisuje się w mediach, to gruba przesada. Wszystko zarejestrowała kamera Canal Plus, każdy może to zobaczyć. To bzdura, że chciałem się z tym kibicem bić. On mi zasugerował, że się nie nadaję do gry, na co odpowiedziałem, żeby zszedł na dół. Chciałem, żeby pokazał, jak należy grać. Jasne, powinienem zejść do szatni i nie wdawać się w pyskówkę. Ale jestem tylko człowiekiem i kibicem tego klubu, a ta porażka zabolała mnie tak jak wszystkich naszych fanów - dodał napastnik Kolejorza.

Cały wywiad z Bartoszem Ślusarskim w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)