Nie będzie nowego napastnika w Legii?!

Fatalna skuteczność napastników warszawskiej Legii był jedną z przyczyn, dla których podopieczni Jana Urbana stracili kilka cennych punktów w lidze i pozwolili Wiśle Kraków odskoczyć aż na 10 punktów w ligowej tabeli. - Na każdą pozycję mamy bardzo dobrych, jak na polskie warunki, piłkarzy. Brakuje nam tylko bramkostrzelnego napastnika - powiedział przed wylotem do Hiszpanii dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak. Tymczasem Życie Warszawy informuje, że z ambitnych planów Trzeciaka może nic nie wyjść i w rundzie wiosennej legioniści nadal będą musieli liczyć na lepszą skuteczność Takesure'a Chinyamy, Bartłomieja Grzelaka i Macieja Korzyma.

W styczniu na Łazienkowską zawitają zawodnicy z Ghany i RPA, którzy będą mieli zaledwie kilka treningów na przekonanie do siebie sztabu szkoleniowego stołecznego klubu. Czy piłkarze rodem z Afryki zapewnią Trzeciakowi i Urbanowi alibi na wypadek, gdyby nie udało im się sprowadzić z Półwyspu Iberyjskiego bramkostrzelnego napastnika podczas zimowego okienka transferowego? - Hiszpanie proponują nam piłkarzy na inne pozycje, ale ja pojechałem po napastnika. Z tymi nie jest łatwo. Albo są zbyt drodzy, albo chcą grać na Zachodzie, albo nie chce ich puścić klub, jak chociażby Osasuna Enrique Soli - powiedział na łamach ŻW Trzeciak.

W podobnym tonie wypowiada się Urban, który przez wiele lat występował na boiskach w Hiszpanii. - Sezon w Hiszpanii trwa, więc pozyskać grającego piłkarza jest dla polskiego klubu rzeczą niemożliwą. Możemy jedynie wypożyczyć zawodnika, który siedzi na ławce rezerwowych. Musiałby jednak rozpocząć z nami przygotowania od pierwszego dnia - uważa Urban.

Najpoważniejszym wzmocnieniem Legii w rundzie wiosennej może jednak wcale nie być nowy zawodnik, lecz powracający do pełni sił po kontuzji Sebastian Szałachowski. - Naszym największym wzmocnieniem będzie powrót do zespołu zdrowego Sebastiana Szałachowskiego. Myślę, że na zgrupowania do Hiszpanii polecą wszyscy piłkarze, którzy grali w Legii jesienią - dodał na zakończenie Jan Urban.

Komentarze (0)