Latem Mindaugas Panka dołączył do Ruchu, ale z gry momentalnie wyeliminował go uraz pleców. Po powrocie do zdrowia Litwin zawodził, a w zimowym okresie przygotowawczym nie wywalczył miejsca w składzie. Ostatnio coś jednak drgnęło. Pomocnik wchodząc na boisko z ławki rezerwowych w dwóch ligowych meczach strzelił dwa gole w doliczonym czasie gry. Niezwykle ważny był ten zdobyty w sobotę w pojedynku przeciwko Śląskowi Wrocław. - To było wcześniej ćwiczone. Wiedziałem, gdzie ma się ustawić. Piłka spadła mi pod nogi i trafiłem - niemal z kamienną twarzą mówił Panka, który rzadko okazuje emocje.
Litwin nie przeczy, że ostatnie pół roku nie było dla niego zbyt udane. Panka nie ma miejsca nie tylko w składzie Ruchu, ale wypadł również z kadry swojego kraju. - Marzeniem każdego jest gra w podstawowym składzie. Wiem, że dużo zależy ode mnie. Na treningach muszę udowadniać swoją przydatność, a zdobywane gole mogą mi w tym pomóc - dodał "Migdał", który był pod wrażeniem gola zdobytego przez Przemysława Kaźmierczaka na początku meczu.
Powody do zadowolenia znajdował pod nieobecność pauzującego za żółte kartki Marcina Malinowskiego kapitan wicemistrzów Polski Piotr Stawarczyk. - Szkoda, że wyrównaliśmy tak późno. Trzeba się jednak cieszyć z remisu. Szybko stracony gol, a potem monotonne odrabianie strat. Zagraliśmy dobre spotkanie, mieliśmy sporo sytuacji - stwierdził stoper Niebieskich.
Po serii spotkań na własnym stadionie Ruch Chorzów czekają po środowym meczu w Pucharze Polski dwa trudne gry wyjazdowe, w Kielcach i Lubinie. - Wiemy nad czym trzeba pracować. Nasza gra na pewno może wyglądać lepiej - optymistycznie zakończył Panka.