Jakub Bartkowski: Szkoda niewykorzystanych kontr

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Widzew Łódź remisując bezbramkowo z PGE GKS Bełchatów zdobył swoje pierwsze punkty w rundzie wiosennej. Był to także pierwszy mecz, w którym Jakub Bartkowski wrócił do gry po kontuzji.

- Wypada cieszyć się z tego jednego punktu, bo był to typowy mecz walki. GKS Bełchatów miał sytuacje do strzelenia bramki, a także miał sporo stałych fragmentów, lecz na nasze szczęście nie potrafił ich wykorzystać. Szkoda, że w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy jednej z kilku kontr, bo wówczas obraz gry byłby zupełnie inny. Jeżeli nie można wygrać, to trzeba zremisować - powiedział Jakub Bartkowski, obrońca Widzewa Łódź.

Podopieczni Radosława Mroczkowskiego zaprezentowali się dobrze w pierwszej odsłonie spotkania i po kontratakach doszli do kilku groźnych sytuacji. Jednak żadnej z nich nie udało się zamienić na bramkę. - Szkoda, że tych kontr nie rozegraliśmy lepiej. Trochę dokładności, przetrzymania piłki z przodu, przynajmniej w drugiej połowie. To był typowy mecz walki. Każda drużyna mogła wygrać. Czego zabrakło? Będziemy to analizować w najbliższym tygodniu - powiedział.

Dla Jakuba Bartkowskiego występ w sobotnim meczu był pierwszym meczem w rundzie wiosennej
Dla Jakuba Bartkowskiego występ w sobotnim meczu był pierwszym meczem w rundzie wiosennej

Sobotnie spotkanie pokazało, jak dużą rolę dla Widzewa odgrywa Sebastian Dudek. Do momentu, kiedy aktualny mistrz Polski przebywał na placu boju, gra Widzewa w środku pola wyglądała dobrze. Jednak po jego zejściu łodzianie się pogubili i GKS nie miał żadnych problemów z atakami przez środek pola. - Ciężko mi powiedzieć. Prawdę mówiąc, nie postrzegałem tak tego na boisku, że po zejściu Sebastiana ta gra przestała się układać w środku. Ale trzeba przyznać, że Sebastian ma ten spokój, potrafi przetrzymać piłkę, co jest dużym plusem i na pewno jest ważnym zawodnikiem w naszej grze - mówił.

Gracze GKS-u Bełchatów w sobotnim meczu domagali się dwukrotnie podyktowania rzutów karnych. Czy zdaniem wychowanka LKS-u Różyca w obu sytuacjach Łukasz Broź  zagrywał piłkę ręką? - Nie wiem czy zagrywał, czy nie. Niezbyt dobrze widziałem obie sytuacje. Jeżeli zagrywał, to został z bliskiej odległości nastrzelony. Trudno mówić, że z tak bliskiej odległości był to świadomy ruch. Sędzia tak to zinterpretował. Na gorąco nie chcę oceniać. Ale karnych nie powinno być - stwierdził.

Niespełna 22-letni defensor zaliczył w sobotę swój pierwszy występ w rundzie wiosennej, który zakończył z czwartą żółtą kartką i w kolejnym meczu Widzew będzie musiał radzić sobie bez niego. - Miałem problem z mięśniem i już jest wszystko w porządku. Szkoda, że dostałem czwartą żółtą kartkę i w następnym meczu niestety nie zagram. Plus jest taki, że wyzeruję konto i będę na czysto z kartkami - zakończył.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)