Edi w nowej sytuacji. Przestrzelił karnego i...

Pogoń nie ugrała nawet punktu w meczu z Piastem. Scenariusz konfrontacji mógł, a wręcz powinien zmienić Edi, jednak spudłował z rzutu karnego. Czy Brazylijczyk zrazi się do wykonywania jedenastek?

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Tematem dyskusji przed i po starciu beniaminków była pogoda. Wielogodzinne opady śniegu uniemożliwiły idealne przygotowanie boiska, a jakby tego było mało - granie w piłkę utrudniał porywisty wiatr. - Nie wiem, czy w takich warunkach należy odwoływać mecze, ale na pewno gra w nich nie jest ciekawa ani dla piłkarza, ani dla kibica - nie czarował po porażce 0:2 kapitan Pogoni Edi Andradina.

I trudno się z tym nie zgodzić. Szczególnie przed przerwą piłkarze zafundowali publiczności przykre widowisko z niezliczoną ilością strat i niefrasobliwych zagrań. - Pogoda przeszkadza zespołowi, który chce grać ofensywnie tak jak Pogoń. Nie chcę się tłumaczyć, ale przecież nie jest tajemnicą, że łatwiej było się w niedzielę bronić.

- Cały czas atakowaliśmy. Szukaliśmy szans w przodzie i takie się pojawiły, włącznie z rzutem karnym. Zabrakło nam kropki nad i. Trudno dziś było o dobre podanie czy celne uderzenie. Tych ostatnich było po prostu za mało - przyznał pomocnik.

Nieco lepsze wrażenie sprawiał Piast. Choć także nie pokazał wielkiego futbolu, to skutecznie wypunktował rywala. - Piast nastawił się na kontrataki i potrafił zrobić z nich właściwy użytek. Pierwszą bramkę straciliśmy po jednym z nich, druga padła po stałym fragmencie.
Edi Andradina w walce z Marcinem Woźniakiem Edi Andradina w walce z Marcinem Woźniakiem
Szansę na odwrócenie losów meczu miał po przerwie Edi, jednak nie doprowadził do remisu 1:1 z rzutu karnego. Brazylijczyk wybrał inny róg niż przed tygodniem w Gdańsku, zmylił bramkarza, ale chybił. - Nie egzekwuje mi się karnego lepiej, gdy ciąży na mnie większa presja. Taka jest piłka: w jednej kolejce stajesz się bohaterem, po tygodniu już nim nie jesteś. Gdybym trafił do siatki, to mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Na pewno jednak nie zrażę się niepowodzeniem. Jestem osobą pewną siebie i w takich momentach na pewno będę podchodzić do piłki - zapewnił Edi.

Andradina zmarnował poprzedni rzut karny 568 dni temu, przeciw Sandecji Nowy Sącz. W całej trwającej już niemal dekadę przygodzie Brazylijczyka z polskim futbolem - przydarzyło mu się to czterokrotnie. W niedzielę po raz pierwszy spudłował w meczu - w ostatecznym rozrachunku - przegranym.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×