Patryk Małecki: W Turcji ciągnęło mnie do kościoła

[tag=5783]Patryk Małecki[/tag] raz jeszcze wspomina pobyt w Turcji. Tym razem opowiada o nim w rozmowie z oficjalnym internetowym serwisem Wisły Kraków.

"Mały" od czerwca do grudnia minionego roku był wypożyczony do Eskisehirsporu. Dla tego klubu rozegrał w sumie 10 oficjalnych spotkań, w których zdobył jedną bramkę i zanotował dwie asysty. Ogółem na boisku spędził jednak raptem tylko 404 minuty. W grudniu poprosił turecki klub o możliwość wcześniejszego powrotu do Wisły, z którą łączy go kontrakt do czerwca 2014 roku i dla której do tej pory rozegrał 166 meczów i zdobył 29 goli.

- Gdy wyjeżdżałem do Turcji, chciałem, żeby całe zamieszanie wokół mnie ucichło, żeby pewne sprawy się wyprostowały. Dlatego też zmieniłem numer telefonu. Nie chciałem dostawać pytań, dlaczego odszedłem z Wisły, dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej. Chciałem ogólnie mieć czystą głowę i skupić się na jak najlepszej grze w nowym klubie - opowiada Małecki.

25-latek dużą wagę przykłada do kwestii wiary. Na klatce piersiowej ma wytatuowany różaniec, na jednej z rąk podobiznę Jana Pawła II, a tuż przed każdym meczem odmawia na murawie modlitwę. W Turcji nie miał jednak możliwości, by kultywować wiarę razem ze współwiernymi.

- Na pewno było ciężko. Nie było kościoła, w którym mógłbym się pomodlić, więc zostawała mi jedynie modlitwa w domu rano, czy wieczorem, czy nawet przed treningiem. Widziałem zawodników z Turcji, którzy modlą się pięć razy dziennie. W porze ich modlitw ja też więc szedłem do pokoju i wykorzystywałem ten moment na modlitwę po chrześcijańsku. Brakowało mi jednak na pewno wizyt w kościele. Kiedyś nawet pojechałem do Ankary z moim tłumaczem i w trakcie zwiedzania miasta zaszedłem do kościoła katolickiego, który był jedynym w okolicy. To był pierwszy punkt w trakcie wizyty w tym mieście. Po prostu ciągnęło mnie do kościoła - mówi Małecki.

Źródło: wisla.krakow.pl

Źródło artykułu: