Mało kto się spodziewał tak znakomitego startu nowego szkoleniowca. Tarasiewicz w trzech meczach (nie licząc walkowera z ŁKS) zdobył komplet dziewięciu punktów, tracąc przy tym zaledwie dwie bramki. Efekt nowej miotły niewątpliwie zadziałał, ale teraz przed Zawiszą najważniejsze spotkania w tym sezonie. To między innymi wyjazdowy mecz z Bogdanką Łęczna oraz potem u siebie niezwykle ważna potyczka z Flotą Świnoujście i ponowny wyjazd na pojedynek z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.
- To już zależy od paru czynników - tłumaczy wszystko Tarasiewicz. - Przede wszystkim muszą być wyniki. Jeśli są punkty, to wówczas zespół słucha trenera i on może wtedy przekazać swoim zawodnikom całą swoją wiedzę. Jeśli zwycięstw nie ma, nie pomoże nawet najlepszy szkoleniowiec, bo wówczas wkradają się zupełnie inne emocje i trudno o dobrą koncentrację.
Bydgoszczanie w środę zrobili bardzo duży krok w kierunku awansu do T-Mobile Ekstraklasy, pokonując na własnym boisku Cracovię Kraków 3:1. Przed nimi jednak jeszcze długa droga do osiągnięcia końcowego sukcesu. - Nie lubię słowa charakter, bo sportowiec to powinien mieć już zapisane, kiedy wychodzi na boisko. Do ostatecznego zwycięstwa jest potrzebna przede wszystkim wiara. Trener w piłce ma bardzo duży wpływ na wynik, co mogłem zobaczyć już we wcześniejszych klubach, czy w Jagiellonii, Pogoni i Śląsku - dodał Tarasiewicz.
Dwunastym zawodnikiem bydgoskiej ekipy są też kibice. Nawet rywale z Krakowa długo nie mogli się nachwalić atmosfery, jaką zobaczyli w środowy wieczór na stadionie przy ulicy Gdańskiej. - To jest naprawdę budujące, kiedy nawet nasi przeciwnicy podchodzą do nas i mówią, że zazdroszczą nam tak wspaniale dopingujących trybun. To zawsze dodaje skrzydeł, kiedy jest się na boisku i ten doping niesie cię do zwycięstwa - cieszył się doświadczony Paweł Abbott.
nic dodac nic ujac fanatyczna atmosfera