Początkowo nic nie wskazywało na to, że bydgoszczanie mogą stracić punkty w Łęcznej. Goście bezapelacyjnie dominowali na boisku i objęli prowadzenie w I połowie. Po zmianie stron jednak role się odwróciły, co mogło zaowocować nawet porażką Zawiszy Bydgoszcz. - Może przedwcześnie uwierzyliśmy w zwycięstwo, że zawodnicy Bogdanki będą czekać na wymiar kary. Jeżeli stwarza się sytuacje, to trzeba być katem w takim momencie. Nam się to nie udało. Zostało jeszcze 5 kolejek i wszystko przed nami. Staraliśmy się i dalej będziemy się starać w każdym meczu prowadzić grę. Czasami nie wychodzi, ale jeżeli każdy ma czyste sumienie, że dał z siebie wszystko, to to jest najważniejsze - podkreśla Łukasz Skrzyński.
Pierwszy remis pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza spowodował, że sytuacja w ścisłej czołówce stała się jeszcze ciekawsza. Na finiszu sezonu Zawisza nie może pozwolić sobie na kolejne potknięcia jeśli zamierza dogonić rywali. - Chcieliśmy wygrać wszystkie mecze do końca sezonu i będziemy trwać dalej w tym postanowieniu. Nie zawsze jest niedziela, nie zawsze człowiek z boiska schodzi uśmiechnięty i radosny. Na pewno jesteśmy niepocieszeni, bo mieliśmy fajny maraton i punktowy, i jeśli chodzi o jakość gry. W Łęcznej to nie było to, co możemy grać i wszyscy o tym wiemy. Z nadziejami patrzymy na kolejne mecze, bo dalej uważam, że wszystko zależy od nas. Musimy przez ten ostatni miesiąc zrobić wszystko, żeby później nie mieć do siebie pretensji - uważa kapitan Zawiszy.
...Cracovia walczyła kilka dni temu w Bydgoszczy i poległa, a dis wygrala z Niecieczą ... to jest tylko sport...