Trenujemy ciężko, a wyników nie ma - rozmowa z Pawłem Magdoniem, obrońca PGE GKS Bełchatów

Trzy ostatnie ligowe mecze GKS Bełchatów przegrał. Wygrał w tym sezonie w ekstraklasie tylko raz i to na inaugurację. - Sami zastanawiamy się, dlaczego tak jest. Trenujemy ciężko i dalej tych wyników nie ma - takich jakich byśmy sobie życzyli - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Paweł Magdoń, środkowy obrońca GKS-u Bełchatów. Rosłemu defensorowi doszedł nowy konkurent do gry - Marcin Drzymont, ale to nie martwi Magdonia.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Bartosz Zimkowski: Co się dzieje z Bełchatowem w tym sezonie? Czemu idzie wam tak słabo?

Paweł Magdoń: Wie pan co, ciężko tak naprawdę stwierdzić dlaczego. Sami zastanawiamy się, dlaczego tak jest. Trenujemy ciężko i dalej tych wyników nie ma - takich jakich byśmy sobie życzyli. Zostało jeszcze trochę meczów do rozegrania i na podsumowanie przyjedzie czas po rundzie jesiennej.

Sezon zaczęliście świetnie. Ograliście Lecha w Poznaniu. Może wtedy przyszło jakieś rozprężenie, że skoro Lecha ograliście i to na jego stadionie, to z innymi zespołami też nie będzie problemu?

- Nie, nie. Nie było żadnego rozprężenia. Myślę, że każdy z nas wierzył, iż możemy osiągnąć w tym sezonie jakiś dobry wynik. Ten mecz z Lechem był tego zwiastunem. Później przyszły słabsze mecze i czasem tak jest, że drużynie nie idzie. Ale tak jak już wcześniej mówiłem - do końca rundy jest jeszcze sporo meczów i możemy odrobić tę stratę punktową.

Jest jakiś jeden czynnik powodujący, że nie gracie, tak jak sobie to nakreśliliście przed sezonem, czy jest ich więcej?

- Gra nam nie idzie, tak jakbyśmy chcieli. Pracujemy nad tym na treningach, żeby było coraz lepiej. Mamy nadzieję, że efekty przyjdą już niedługo.

Może już w sobotę? Gracie w Bełchatowie z Lechią Gdańsk, która na wyjeździe nie radzi sobie najlepiej.

- Jest szansa na przełamanie. Mamy wszyscy taką nadzieję, że wygramy z Lechią. To dla nas bardzo ważny mecz i potrzebne są nam trzy punkty. Nie wyobrażamy sobie innego wyniku jak zwycięstwo z Lechią.

Panu doszedł nowy konkurent do gry na środku obrony. Mam na myśli Marcina Drzymonta. Teraz będzie ciężej o miejsce w składzie…

- Myślę, że dobrze, iż Marcin doszedł do nas. Skorzysta na tym cała drużyna, bo rywalizacja w zespole jest potrzebna. To jest naturalne, że przychodzi nowy piłkarz. Ja też się z tego cieszę - wyjdzie to nam tylko na dobre.

Postawił sobie pan cele, jakie chce pan osiągnąć w tym sezonie?

- Powiem w kontekście drużyny. Uważam, że mamy tak doświadczony i dobry zespół, iż powinniśmy walczyć o te najwyższe cele. Na razie to się nie udaje, lecz to początek nowego sezonu i jest jeszcze sporo meczów do udowodnienia, że należymy do czołówki.

Nowym trenerem został Paweł Janas. Jakby go pan scharakteryzował?

- Nie mi oceniać trenera, chociaż teraz mamy więcej takich gierek na treningach czy taktyki - więcej niż za czasów Oresta Lenczyka. Trochę te zajęcia różnią się, ale ciężko oceniać trenera. Każdy ma swoją wizję gry i do tego dąży.

Gra pan w Bełchatowie ponad dwa lata. Zastanawiał się pan nad swoją przyszłością?

- Tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Nie zastanawiałem się nad tym, co będzie dalej.

Nie kusi pana wyjazd do zagranicznego klubu?

- (śmiech). Na pewno tak. Każdego zawodnika kusi, każdy chciałby spróbować sił zza granicą. Ja także chciałbym, ale co będzie, to zobaczymy.

W jakiej lidze chciałby pan zagrać? Jest jakaś ulubiona?

- Nie. Nie mam takiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×