Franciszek Smuda: 6 punktów w 14 meczach? Z tą drużyną nie dało się zrobić nic więcej
Były selekcjoner reprezentacji Polski przygody z SSV Jahn Regensburg nie traktuje jako osobistej porażki i zamierza kontynuować trenerską karierę.
- Nie traktuję tego jako osobistej porażki. Przede wszystkim z ligi nie spadłem tylko ja, ale cała drużyna. Gdyby w momencie mojego przybycia do Ratyzbony zespół zajmował 8. miejsce, wszystko potoczyłoby się inaczej. Przed zimową przerwą zajmowaliśmy jednak ostatnią lokatę i niestety tak pozostało - tłumaczy "Franz".
Smuda nie po raz pierwszy przekonuje, że zaskoczył go niski poziom prezentowany przez podopiecznych. - Naprawdę nie byłem wystarczająco poinformowany! Przed podjęciem decyzji odbyłem rozmowę z dyrektorem sportowym Franzem Gerberem i on poprosił mnie o pomoc. Na temat samego zespołu i piłkarzy wiedziałem jednak zbyt mało. Nie żałuję jednak, że zdecydowałem się poprowadzić SSV Jahn - mówi były selekcjoner polskiej kadry w rozmowie z Kickerem.
- Do żadnego z piłkarzy nie mam pretensji, ponieważ wiem, że każdy z nich dawał z siebie wszystko. Pewnych rzeczy nie dało się jednak przeskoczyć - niektórzy kilka miesięcy temu grali w zespole młodzieżowym i nagle trafili do drugiej ligi. Uważam, że nie dało się zdobyć więcej niż 6 punktów w 14 meczach, głównie z powodu kontuzji. Ponadto brakowało nam jakości zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, a dodatkowo mieliśmy pecha - komentuje Smuda.
Przed objęciem stanowiska trenera Regensburg "Franz" był w Niemczech uznanym fachowcem. Czy teraz nasi zachodni sąsiedzi przestaną go cenić? - Jeśli chodzi o dobrą reputację, to takie pojęcie nie funkcjonuje w praca trenera piłkarskiego. Raz jesteś tu, a raz gdzieś indziej. Czasem masz dobre wyniki, a czasem ich nie masz. Tak to jest w tym biznesie. W każdym razie na pewno będę kontynuował karierę trenerską. Gdzie, tego jeszcze nie wiem - kończy szkoleniowiec.
Niemcy rozczarowani Franciszkiem Smudą. "Pewne decyzje są postrzegane bardzo krytycznie"