- Od początku sezonu wszystko zależało od nas i zdawaliśmy egzamin pozytywnie. Teraz zmieniło się tyle, że do końca sezonu zostało pięć kolejek i jesteśmy na miejscu awansowym. Rachunek jest prosty: wygrywając wszystkie mecze, będziemy w ekstraklasie - dodaje opiekun krakowskiej drużyny.
Pasy i Wyspiarze to sąsiedzi w ligowej tabeli, którzy mają chrapkę na awans do ekstraklasy. Przed niedzielnym starciem mają na koncie tyle samo punktów, ale jesienią górą była Cracovia. Flota natomiast ma do rozegrania jeszcze zaległy mecz z Sandecją Nowy Sącz.
Po porażce krakowian z Zawiszą w Bydgoszczy (1:3) wydawało się, że ich szanse na promocję znacznie zmalały, ale w następnym meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza (2:1) odbili sobie stratę punktów z Zawiszą.
- Humory są lepsze po ważnym zwycięstwie z Termaliką, co miało przełożenie na tydzień treningów, bo po takiej wygranej po prostu lepiej się trenuje. Poza tym mając do dyspozycji cały tydzień, mogliśmy się w pełni zregenerować i mogliśmy popracować nad elementami, które chcielibyśmy, żeby funkcjonowały lepiej. Pewnych rzeczy się już nie da zmienić i trzeba poczekać na kolejny okres przygotowawczy, bo czasem można coś zepsuć, a nie naprawić. Zespół jest na fali wznoszącej i to widać w każdym z ostatnich spotkań, że wchodzi na właściwe tory - mówi trener Stawowy.
Opiekun Pasów nie ukrywa, że największą bolączką jego zespołu jest brak stabilizacji w czasie meczu. Cracovii zdarzają się w ciągu 90 minut duże wahania formy. - Jeśli zagramy z Flotą, jak graliśmy II połowę z Termaliką, to będę szczęśliwy. Pracowaliśmy nad tym, żeby obie połowy zagrać równo. Z Zawiszą graliśmy dobrze w I połowie, a z Termaliką w II połowie. Gramy z sąsiadem w tabeli, który jest groźny, który ma nowego trenera, który na pewno coś pozmieniał. Flota grała typowo I-ligową piłkę i grała najprostszymi środkami. Trener Kafarski natomiast chce, żeby jego drużyny grały w piłkę i uczy tego swoich piłkarzy. To we Flocie już widać.Czeka nas trudny mecz, ale nie przypominam sobie, żebyśmy w I lidze grali łatwy mecz - podkreśla szkoleniowiec.
Miłą niespodzianką przywoływanego meczu z Termaliką była dyspozycja Saidiego Ntibazonkizy, który wrócił do gry po ponad rocznej przerwie i zaprezentował się z dobrej strony. Burundyjczyk wciąż nie jest gotowy do gry w dużym wymiarze czasowym, ale w roli dżokera może zrobić różnicę.
- Nie chcę narażać zdrowia tego chłopaka na szwank. Saidi chce zostać w Cracovii, chce w niej grać i dlatego muszę patrzeć perspektywicznie, ale i cel bieżący jest ważny. Jeśli będzie taka potrzeba, to będę chciał skorzystać z jego usług. W końcu ostatnio z Termaliką po jego akcji padła zwycięska bramka - przypomina Stawowy.
Nieciecza ma przewagę punktową nad resztą.
Flota Czytaj całość