Tego dnia gry piłkarzom z pewnością nie ułatwiała pogoda. Przez całą sobotnią noc i w niedzielę rano w Łowiczu padał deszcz. W związku z tym murawa była śliska, a piłka nie zawsze słuchała się zawodników. Początek spotkania był bardzo ostrożny w wykonaniu obu zespołów. Gospodarze i goście nie chcieli się odkryć. W związku z tym kibice długo nie oglądali żadnych strzałów w światło bramki.
Oba zespoły przystąpiły do meczu w zdziesiątkowanym składzie. W obu kadrach brakowało zawodników decydujących o grze. Na dodatek gospodarze stracili gracza od "brudnej roboty", defensywnego pomocnika Michała Łochowskiego. W 11. minucie w pozornie niegroźnej sytuacji nabawił się kontuzji i boisko musiał opuszczać już na noszach.
Pierwszy groźny strzał nieliczna grupa kibiców zgromadzona na stadionie w Łowiczu zobaczyła w 21. minucie. Wówczas z rzutu wolnego z około 17. metrów uderzył Cezary Stefańczyk. Piłka zmierzała w samo okienko, ale kapitalną interwencją popisał się Jakub Skrzypiec, który sparował ten strzał na poprzeczkę. Futbolówka spadła jeszcze pod nogi Radosława Stencla, ale napastnik biało-zielonych mając przed sobą niemalże pustą bramkę nie trafił nawet w piłkę i skończyło się tylko na strachu. Dogodną sytuację zmarnował również rezerwowy Tomasz Augustyniak, który kilka minut później nie trafił czysto w piłkę po dobrym dośrodkowaniu Dariusza Kozubka.
Hetman cierpliwie czekał na swoją szansę i taka nadarzyła się w 33. minucie gry. Wówczas złe ustawienie defensywy gospodarzy wykorzystał Jakub Cieciura. Wszedł on między dwójkę obrońców i wyszedł sam na sam z bramkarzem Ptaków. Tuż przed polem karnym zwolnił jednak, dał się dogonić obrońcom łowiczan i jego strzał nie mógł już zaskoczyć Marcina Ludwikowskiego. Ten sam zawodnik okazję na zdobycie bramki miał również 60 sekund później. Ponownie wykorzystał on niezdecydowanie formacji obronnej gospodarzy i oddał płaski strzał z 16. metrów. Ludwikowski końcami palców wybił piłkę na rzut rożny.
Ostatni groźny strzał w pierwszej połowie oddali gospodarze. Z rzutu wolnego z około 30. metrów na silne uderzenie zdecydował się Przemysław Michalski, ale piłka przeleciała pół metra nad poprzeczką. Pierwsza połowa była więc wyrównana. Zarówno piłkarze z jednej jak i z drugiej strony mieli okazje aby wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
Drugą połowę od mocnego uderzenie rozpoczęli miejscowi. W 46. minucie Robert Wilk dośrodkowywał z rzutu rożnego. Fatalnie zachował się jeden z obrońców Hetmana, który wybił piłkę na 12. metr, dopadł do niej Radosław Stencel, który strzałem z pierwszej piłki zdobył bramkę dla biało-zielonych. Gospodarze poszli za ciosem i kilka minut później prawą stroną przedarł się Cezary Stefańczyk. Dośrodkował piłkę w pole karne, ale tam bardzo dobrze spisał się Skrzypiec. Pelikan nie zwalniał tempa. Dziś największe zagrożenie sprawiała prawa strona gospodarzy. Tym razem ładnie przedarł się Radosław Kowalczyk, ale zamiast podawać po ziemi do Stencla zdecydował się na wysokie dośrodkowanie wprost w ręce golkipera gości.
W 64. minucie miała miejsce kolejna akcja łowiczan, dla odmiany z lewej strony. Tuż przed polem karnym rywala nieprzepisowo powstrzymywał Wojciech Wolański. Arbiter Rafał Sawicki zdecydował się na pokazanie temu zawodnikowi żółtej kartki po raz drugi podczas tego spotkania. Hetman musiał więc, kontynuować grę w dziesiątkę. To nie podłamało jednak przyjezdnych. Starali się oni stwarzać groźne sytuacje długimi podaniami, ale na przedpolu świetnie spisywał się Marcin Ludwikowski.
Pelikan z minuty na minutę zyskiwał coraz większą przewagę. W 70. minucie w polu karnym pogubił się stoper Hetmana, wykorzystać to starał się Piotr Grzelczak, ale drużynę od straty bramki po raz kolejny uratował Skrzypiec. Kilka minut później bramkarz gości po raz ponownie uratował swoich kolegów, tym razem wygrywając pojedynek sam na sam ze Stenclem. Skrzypiec fantastycznie obronił również strzał Cezarego Stefańczyka, a następnie po raz kolejny nie dał się zaskoczyć Stenclowi. Na cztery minuty przed końcem spotkania wynik meczu po raz kolejny mógł rozstrzygnąć Stencel, ale nie wykorzystał on znakomitego podania Radosława Kowalczyka.
Największe emocje kibice przeżyli jednak w doliczonym czasie gry. Rozpaczliwie grający Hetman starał się w jakikolwiek sposób zagrozić bramce gospodarzy. Jeden z pomocników gości dośrodkował piłkę w pole karne, tam bez opieki został pozostawiony Artur Chałas i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Arbiter dopatrzył się jednak w tej sytuacji spalonego, co śmiało można nazwać bardzo kontrowersyjną decyzją. Zawodnikom gości puściły nerwy i efektem tego było ostre wejście Mateusza Kołodziejskiego, który obejrzał czerwoną kartkę. Do końca spotkania Pelikan utrzymywał się przy piłce i trzymał ją z dala od własnego pola karnego.
Dzięki temu zwycięstwu łowiczanie zmniejszyli dystans do czołówki. Co prawda w tabeli są na dość odległym siódmym miejscu, ale do lidera tracą zaledwie dwa punkty. Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja Hetmana Zamość. Po tej kolejce podopieczni Zbigniewa Pająka są na 14. miejscu w tabeli i muszą jak na razie bronić się przed spadkiem, a do 10. Concordii Piotrków Trybunalski tracą cztery punkty.
Pelikan Łowicz - Hetman Zamość 1:0 (0:0)
1:0 - Stencel 46'
Składy:
Pelikan Łowicz: Ludwikowski - Michalski, Czerbniak, Bojaruniec, Stefańczyk - Wilk, Kowalczyk, Łochowski (13' Augustyniak), Kozubek (87' Gawlik) - Grzelczak, Stencel.
Hetman Zamość: Skrzypiec - Sękowski, Wolański, Tomasik, Chałas - Cieciura, Kiema, Turczyn, Sawa (70' Kołodziejski), Margol (90' Baranowski) - Polniak (86' Prejbusz).
Żółte kartki: Michalski, Stefańczyk, Wilk (Pelikan) oraz Wolański, Kiema, Kołodziejski (Hetman).
Czerwone kartki: Wolański / 64' - za drugą żółtą / oraz Kołodziejski / 90' - za drugą żółtą /.
Widzów: 500.
Sędzia: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg).
Najlepszy zawodnik Pelikana: Cezary Stefańczyk.
Najlepszy zawodnik Hetmana: Jakub Skrzypiec.
Najlepszy zawodnik meczu: Jakub Skrzypiec.