- Biała Gwiazda przechodzi trudny okres, gdyż wielu zawodnikom kończą się kontrakty. Trzeba dokonać zmian, nie zapominając przy tym o odpowiedniej jakości. Patrząc na skład, który udał się na zgrupowanie do Grodziska Wlkp., nieźle wygląda linia obronna. Jest tylko problem z obsadą lewej strony, ale myślę, że tę lukę może wypełnić Gordan Bunoza. W bramce Wisła ma Michała Miśkiewicza i to też jest dobra kandydatura. Problemy zaczynają się w formacji ofensywnej. Nie ma już Radosława Sobolewskiego i Kamila Kosowskiego, którzy dysponowali dużym doświadczeniem. Zaczynają się powoli przebijać młode wilki, pytanie tylko czy będą w stanie zastąpić starszych kolegów - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Marek Motyka.
Były zawodnik Białej Gwiazdy zwrócił uwagę na konieczność dużych wzmocnień w ataku. - Aktualnie Wisła ma tylko Rafała Boguskiego, a to zdecydowanie za mało. Siła ognia jest praktycznie żadna, nie ma też pola manewru, dlatego klub musi dokonać transferów. Nie wpadałbym jednak w panikę. Czasu jest jeszcze sporo, a myślę, że działacze doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji i będą szukać nowych twarzy. Na pewno mają przygotowaną jakąś listę, muszą tylko dokonać właściwych wyborów. Wisła potrzebuje zawodników głodnych sukcesu, ale jednocześnie takich, którzy zapewnią odpowiednią jakość. Połączenie tych dwóch spraw nie jest łatwe. Cieszę się natomiast, że przedstawiono konkretną ofertę królowi strzelców poprzedniego sezonu, Robertowi Demjanowi. To jasny sygnał, że Biała Gwiazda chce się wzmacniać. Jestem ciekaw jak ta historia się skończy. Słowak ma dwie możliwości. Pozostać na pewniejszym gruncie w Bielsku-Białej, albo podjąć ryzyko i przenieść się pod Wawel - dodał.
Motyka zaznaczył, że pozycja Wisły na piłkarskiej mapie Polski nie jest już tak znacząca jak kiedyś. - Wszyscy wiedzą, że nie ma tam wielkiego kapitału finansowego. Drużyna, która zajęła w ostatnim sezonie 7. miejsce, funkcjonująca przy okrojonym budżecie, nie jest najatrakcyjniejszym miejscem pracy. Skończyły się czasy, w których każdy marzył o grze na stadionie przy ul. Reymonta. Teraz swoją potęgę budują przede wszystkim Legia Warszawa i Lech Poznań. Dobijają do nich Śląsk Wrocław, a nawet Piast Gliwice. W Krakowie natomiast skupiono się na tym, by zespół był bardziej polski. Taka była zresztą wola kibiców. Stąd decyzje o pożegnaniu z Sergeiem Pareiką, Kew Jaliensem czy Cwetanem Genkowem.
Misję odbudowy Białej Gwiazdy powierzono Franciszkowi Smudzie, który nie miał ostatnio dobrej passy. Czy to właściwy wybór? - "Franz" od lat ma dobry kontakt z Bogusławem Cupiałem i nie dziwi mnie, że zatrudniono właśnie jego. Na Reymonta wierzą, że szkoleniowiec wykorzysta swój autorytet i być może nie będzie od razu walczył o mistrzostwo, ale przynajmniej wywinduje Wisłę do ścisłej czołówki. Ma ku temu dobre warunki. Obiecano mu trzy lata spokojnej pracy, a w Polsce to naprawdę duży handicap. Nie pamiętam trenera - może poza Maciejem Skorżą - który dostałby od prezesa taki kredyt zaufania. Wyzwanie jest na pewno spore. Nikt bowiem nie dopuszcza do siebie myśli, że bessa, której Wisła doświadczyła w ubiegłym sezonie, będzie trwać nadal. Biała Gwiazda znów ma być eksportową drużyną i występować w europejskich pucharach - zakończył Motyka.