Szkoda, że graliśmy przy pustych trybunach - komentarze po meczu Górnik Łęczna - Cracovia

Gospodarze dwukrotnie odrabiali straty, ale za trzecim razem już zabrakło im czasu. Kapitan Górnika - Veljko Nikitović nie owijał w bawełnę - gdyby nie fatalne błędy w defensywie, to zielono-czarni mogli nawet odprawić z kwitkiem wyżej notowanego przeciwnika.

Stefan Majewski (trener Cracovii): Mecze pucharowe albo się wygrywa, albo przegrywa. My dzisiaj wygraliśmy, dlatego wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni. Zapowiadałem, że chcemy zagrać prawie podstawowym składem i tak też zrobiliśmy. Gramy dopiero w niedzielę. Jakiś ślad fizyczny pozostanie, ale wygraliśmy, więc zawodnicy szybciej się zregenerują i na pewno do meczu ze Śląskiem będzie wszystko w porządku. Uważam, że mój zespół zasługuje na słowa uznania. Szeliga, po starciu z bramkarzem, ma bardzo stłuczony mięsień czworogłowy. Również kontuzja Tupalskiego nie wygląda ciekawie - jest bardzo duży obrzęk stawu skokowego.

Paweł Nowak (Cracovia): Męczyliśmy się, tak jak męczymy się w lidze (śmiech). Najważniejsze, że przeszliśmy do następnej rundy. Trzeba zauważyć, że graliśmy bez kilku podstawowych zawodników. Poza tym, Łęczna to nie jest słaba drużyna. Moim zdaniem, to zespół dobry, ofensywny, świetnie przesuwający się w defensywie i dlatego mecz właśnie tak wyglądał. Chcieliśmy ten mecz skończyć w 90 minutach, ale nie udało się. Pozostaje nam cieszyć się z tego, że strzeliliśmy w dogrywce.

Dariusz Pawlusiński (Cracovia): Spodziewaliśmy się, że będziemy mieli ciężką przeprawę. Wiedzieliśmy, że nikt nie położy się przed Cracovią. Chcieliśmy awansować do kolejnej rundy i nam się to udało.

Krzysztof Chrobak (trener Górnika Łęczna): Cieszy mnie konfrontacja z zespołem z ekstraklasy. Patrząc na obraz gry, nie wypadliśmy źle. Były dobre momenty, ale były też takie, kiedy Cracovia pokazała, że dzieli nas różnica klasy. Niemniej, jestem zadowolony z postawy zespołu. Martwią mnie głównie dwie rzeczy. Pierwsza, że graliśmy dogrywkę. Był to olbrzymi wysiłek, a już w sobotę mecz ligowy, a druga to, że straciliśmy Wojtka Musułę. Ma silne stłuczenie talerza biodrowego i problemy z chodzeniem. Wydaje mi się, że zespół jest wyrównany i na kilku młodych zawodnikach się nie zawiodłem. Mam nadzieję, że będzie to procentowało.

Veljko Nikitović (Górnik Łęczna): Sami sobie strzeliliśmy te trzy bramki i walczyliśmy 120 minut praktycznie na darmo. Jak frajerki. Atakowaliśmy, ale co z tego? Wyrównaliśmy na 1:1, później na 2:2 - momentami graliśmy fajnie. Nie byliśmy gorszym zespołem od Cracovii, ale jak strzeliliśmy sobie sami trzy bramki, to tak nie da się grać. Szkoda, że graliśmy przy pustych trybunach. Gdyby było chociaż troszeczkę kibiców, to może by nas ponieśli i zdołalibyśmy strzelić tę bramkę na 3:2 albo wyrównać na koniec na 3:3. No, cóż nie udało się i trzeba żyć dalej.

Jakub Wierzchowski (Górnik Łęczna): Niewiele zabrakło, żeby dograć do rzutów karnych. Nie oszukujmy się, Cracovia miała wcześniej swoje sytuacje, my też mieliśmy parę, ale pech sprawił, że przegraliśmy ten mecz. W końcówce nie mieliśmy nic do stracenia. Liczyłem, że może piłka się gdzieś odbije, bo będzie jeden człowiek więcej w polu karnym. Wytrzymaliśmy nieźle kondycyjnie te 120 minut. Myślę, że z pożytkiem dla wszystkich byłoby, gdyby na stadion przyszło parę tysięcy ludzi.

Komentarze (0)