Przypomnijmy, że 26-latek pojawił się na zgrupowaniu Białej Gwiazdy w Grodzisku Wielkopolski. Po paru dniach okazało się, że nie jest do końca tym, za kogo się podaje, a jego promocyjny materiał wideo został sfabrykowany i tak naprawdę przedstawia zupełnie innego piłkarza. Krakowski klub zareagował na te rewelacje obroną decyzji o testach Rumuna. Franciszek Smuda dał mu nawet zagrać przez 45 minut w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz (1:1), po którym Oproiescu ostatecznie podziękowano.
Tak Oproiescu zaprezentował się w sparingu z Zetką:
Oproiescu i Wisła za sprawą tych wydarzeń stali się pośmiewiskiem Internetu. Rumun wrócił do ojczyzny, gdzie próbuje bronić swojego dobrego imienia. W oświadczeniu przesłanym do ziare.com pisze: - Jestem zawodowym piłkarzem, na dowód czego załączam swoją legitymację piłkarską. Wszystkie artykuły na mój temat są niemal w całości kłamliwe. Nie stworzyłem swojego fałszywego DVD. Byłem na testach w wielu klubach, więc nie mogłem nikogo oszukać. Żaden klub nie został przez mnie oszukany, bo wszędzie najpierw byłem na testach.
Rumun tłumaczy, że przez kilka dni treningów z Wisłą nie został odesłany do domu: - Gdybym był słaby, odesłaliby mnie do domu. A byłem tam od niedzieli do piątku, trenowaliśmy dwa razy dziennie, a trenerem był były selekcjoner reprezentacji Polski, który chyba zna się na piłce, prawda? To wszystko miało na celu popsucie mojego wizerunku. W komentarzach pod tymi tekstami czytałem, że Polacy mają Rumunów za śmierdzących Cyganów.