Doświadczony zawodnik, który w przeszłości grał przeciwko "Słonikom" m.in. w Ruchu Radzionków, kiedy jego drużyna wygrała 1:0, ponownie zmierzył się z ekipą Dusana Radolsky'ego. Tym razem 33-letni pomocnik zapewnił rybniczanom punkt, choć zielono-czarni kończyli mecz w dziesiątkę.
- Bohaterowie są na wojnie - mówi Mariusz Muszalik, który nie uważa się zbawcę beniaminka. - Zagraliśmy nie najgorsze spotkanie, aczkolwiek po pierwszej połowie mogliśmy czuć niedosyt, że prowadziliśmy tylko 1:0 - tłumaczy piłkarz.
W drugiej części spotkania ROW musiał radzić sobie bez stopera, Sławomira Szarego, który został ukarany czerwoną kartką. - W drugiej połowie Termalica zagrała lepiej niż my i myślę, że wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy - podsumował debiut Energetyka ROW Rybnik na boiskach I ligi podopieczny Ryszarda Wieczorka.
Być może losy spotkania potoczyłyby się inaczej, gdyby obrońca klubu z Gliwickiej nie otrzymał czerwonej kartki. Na domiar złego sędzia za faul na Emilu Drozdowiczu podyktował rzut karny dla Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. - Myślę, że Drozdowicz był na wygranej pozycji i bramkę pewnie by strzelił - przyznaje Muszalik.
- Na pewno byłoby mniejszym złem, gdyby ta bramka wpadła, a Sławek zostałby na boisku - uważa 33-latek. Chwilę potem Drozdowicz dał gospodarzom prowadzenie. Z jednobramkowej przewagi rybniczan zrobiło się 2:1 i piłkarze śląskiej ekipy byli zmuszeni gonić wynik.
Wbrew boiskowym wydarzeniom ROW za sprawą Muszalika zdołał strzelić bramkę i zgarnął jeden punkt na trudnym terenie. Mecz zakończył się remisem 2:2. - Czasami tak w piłce jest, że nawet w dziesięciu można te siły wykrzesać - mówi rutynowany zawodnik.
- W meczu z Termaliką było to widać - wskazuje Muszalik. Zespół trenera Wieczorka był w stanie podnieść się po stracie dwóch bramek. - Graliśmy nie najgorzej. Cieszy to, że odrobiliśmy wynik - cieszy się bohater rybnickiego beniaminka.