Mateusz Bąk co prawda wpuścił w pierwszej połowie jedną bramkę, jednak w kilku sytuacjach uratował swój zespół od straty gola. Dwa razy zatrzymał piłkę po uderzeniach Lionela Messiego. - Strzały jak strzały. Ten pierwszy był z lewego kąta i miałem piłkę w zasięgu. Gorzej by było, jak bym tego nie obronił. Rzut wolny na szczęście nie był uderzony tak mocno. Odległość była bliska, więc musiał szukać piłki nad murem. Udało się zdążyć i bezpieczniej było wybić piłkę do boku - powiedział skromnie bramkarz Lechii Gdańsk.
Po drugim strzale Messiego, Argentyńczyk podszedł do bramkarza biało-zielonych i pogratulował mu obrony. - Nie przypominam sobie tego. Musiałem tego nie zauważyć, może to wynika z jego wzrostu mówiąc pół żartem pół serio. Jak tak było, to miło - zaśmiał się Bąk. - Jak Messi był przy piłce, to coś się we mnie włączało. Wiele razy oglądałem go w telewizji i widziałem co robi z piłką, jak przyjmuje ją na 30-40 metrze. Jak zbliża się do 16-17 metra, to szuka prostopadłych podań. Kilka razy tak ruszył, ale nasza defensywa stanęła na wysokości zadania i nie pozwoliliśmy rozwinąć Barcelonie skrzydeł - dodał.
PGE Arena Gdańsk dość szczelnie wypełniła się podczas Super Meczu, ale piłkarze klubu z Gdańska wielokrotnie podkreślali, że dla nich najważniejsze są spotkania ligowe. - Nie próbowałem robić z tego meczu wielkiej rangi. Był to tylko sparing. Jak by to był mecz w europejskich pucharach, byłoby inaczej. Przed meczem trener powiedział nam mądre słowa, że wszystko jest w głowie. To tacy sami mężczyźni jak my, mający dwie nogi i dwie ręce, odczuwający taki sam ból. Musieliśmy zagrać agresywnie i deptać im po piętach. Przeszkadzając im zmusiliśmy ich do tego, aby zagrali tak jak chcieliśmy, a my musieliśmy stworzyć swoje szanse i tak było - opisał sytuację Mateusz Bąk.
W dotychczasowych dwóch meczach ligowych Lechia zanotowała remisy. Czy podobny wynik z dużo wyżej notowanym rywalem sprawi, że podopieczni Michała Probierza uwierzą w swoje możliwości? - Na pewno doda nam to wiary w siebie. Szkoda ostatniej akcji, bo mogliśmy w 90 minucie ten mecz wygrać. Wtedy by było tej wiary jeszcze więcej. Można znaleźć wiele pozytywów w naszej grze - twierdzi bramkarz.
Wtorkowe spotkanie obejrzało dużo więcej ludzi, niż przeciętny pojedynek Lechii Gdańsk. Dodatkowo wielu gdańszczan widziało ten mecz w telewizji. Czy dobra, ambitna gra nadmorskiej drużyny może wpłynąć na frekwencję na meczach ligowych? - Jeżeli po tym meczu na PGE Arenę Gdańsk zacznie przychodzić więcej osób, to będziemy mogli powiedzieć, że coś dzięki niemu potrafiliśmy osiągnąć - powiedział Bąk. - W środę zaczynamy przygotowania do poniedziałkowego spotkania z Jagiellonią. Na każdy mecz wychodzimy po to, aby wygrać - zakończył bramkarz biało-zielonych.