Obrałem filozofię Leo Beenhakkera - komentarze po meczu KSZO Ostrowiec - Kolejarz Stróże

Taktyka przyjęta przez nowego trenera KSZO - Wiesława Wojno - póki co daje doskonałe rezultaty. Krok po kroku zespół zaczyna grać i zdobywać punkty tak bardzo potrzebne do walki o awans do I ligi. Cieszy również przełamanie niemocy strzeleckiej Kelehi Iheanacho, który rozegrał bardzo dobre spotkanie w pomarańczowo-czarnych barwach.

Wojciech Osyra (Kolejarz Stróże): Był to dla nas bardzo ciężki mecz. Chciałbym pochwalić moich piłkarzy, bo zagrali dobre zawody i nie można im odmówić walki, zaangażowania, ambicji i chęci zwycięstwa, bo przyjechaliśmy zagrać tutaj o całą pulę. Doceniamy oczywiście zespół z Ostrowca i wiemy na co ich stać. Nie mam do moich zawodników pretensji, żałuję tylko, że w swoim debiucie trenerskim nie udało się wygrać. Gratuluję trenerowi KSZO zdobycia trzech punktów i życzyłbym sobie, żeby moi zawodnicy zawsze zostawiali tyle zdrowia, woli walki i ambicji na boisku, ile można było zauważyć dzisiaj. Jestem w klubie bardzo krótko, bo raptem dziesięć dni, ale widzę, że moi piłkarze mają możliwości i najważniejsze, że chcą, dlatego wierzę, że z czasem będzie zdecydowanie lepiej.

Wiesław Wojno (KSZO Ostrowiec): Rozpocznę podobnie jak trener Kolejarza od słów pochwał dla piłkarzy, bo był to rzeczywiście ciężki mecz. Dużo walki, zaangażowania, ambicji, niezłych akcji. Cieszy postawa chłopców, którzy dają z siebie wszystko i po raz drugi schodzą z płyty boiska ze zwycięskimi trzema punktami i chyba to się najbardziej liczy. Obrałem filozofię Leo Beenhakkera czyli krok po kroku, łyżeczka po łyżeczce idźmy do przodu i może nie będziemy grać za pięknie, ale mamy grać skutecznie. Wiadomo jaki jest cel i ten zespół będzie z pewnością nabierał większej ogłady, organizacji gry, bo to musimy poprawić, niemniej jednak dzisiaj spisał się bardzo dobrze i jeszcze raz chciałbym pogratulować chłopakom. Z tego miejsca rzadko chwalę, natomiast ostatnio postawa Kelehi Iheanacho nie była za ciekawa, ale w dzisiejszym meczu pokazał zęba, strzelił bramkę, a i Robert Speichler zaczyna powoli spłacać dług wdzięczności wobec klubu.

Tomasz Ciesielski (KSZO): Uważam, że po tym co jest na treningach i zaangażowaniu jakie wkładamy w grę, największym przeciwnikiem jesteśmy sami dla siebie. Powiem szczerze, że po tym jak Kolejarz strzelił bramkę byłem święcie przekonany, że ten mecz wygramy. Na początku meczu przegraliśmy troszkę środek pola, poszła prostopadła piłka i przeciwnik zdobył gola, ale później było już lepiej, zdobyliśmy komplet punktów, z czego bardzo się cieszymy.

Radosław Kardas (KSZO): To był bardzo ciężki mecz. Przeciwnik dzisiaj był bardzo dobrze dysponowany i postawił nam trudne warunki. Przede wszystkim to spotkanie wygraliśmy ambicją, zaangażowaniem i szybko zdobytymi bramkami. To spowodowało, że odnieśliśmy sukces. Potencjał w zespole jest, co potwierdziła choćby piękna bramka Roberta Speichlera, która trochę nas poniosła po tej nieciekawej, którą straciliśmy. Przy drugiej bramce procentują nasze treningi, bo padła ona z gry, a nie ze stałego fragmentu, co bardzo cieszy. Cieszy również fakt, że chyba odblokował się Kieli, który zdobył bramkę dającą nam zwycięstwo.

Robert Speichler (KSZO): Podszedłem, uderzyłem i bramka wpadła. Kiedyś, jeszcze grając w Gdańsku miałem podobną sytuację, ale wtedy w meczu z Odrą Opole trafiłem w poprzeczkę – tym razem też trafiłem w poprzeczkę, ale piłka odbiła się, bramka została uznana, choć tak naprawdę to nie wiedziałem czy wpadła, bo widziałem tylko tyle, że trafiła w poprzeczkę. Spojrzałem na sędziego liniowego i on pokazał, że bramka została uznana. Było ciężko, bo zespół Kolejarza widać, że to drużyna poukładana i trochę zdrowia trzeba było włożyć w to spotkanie, żeby je wygrać. Szybko straciliśmy bramkę, ale i szybko strzeliliśmy, poszliśmy za ciosem i udało się zdobyć komplet punktów. Widać, że zespół ma potencjał, co da się zauważyć na treningach. Przyszedł nowy trener i każdy chce się pokazać i dostać swoją szansę, więc zaangażowanie jest duże.

Komentarze (0)