Mateusz Możdżeń: Harowaliśmy jak woły, ale wynik jest tragiczny

Lech zawiódł na całej linii i w dwumeczu musiał uznać wyższość Żalgirisu Wilno. Mateusz Możdżeń przyznał, iż wynik jest kompromitujący, mimo że w rewanżu poznaniacy walczyli z całych sił.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Daliśmy z siebie 120 procent i pod względem zaangażowania chyba nie można nam nic zarzucić. Harowaliśmy jak woły, ale niestety czegoś zabrakło. Co tu dużo mówić... Tragedia - oznajmił Mateusz Możdżeń.

Lechici nie mieli problemów z podejściem pod pole karne przeciwnika, lecz wykończenie akcji pozostawiało wiele do życzenia. - Sporo naszych strzałów zatrzymywało się na obrońcach. Zawsze jakoś udawało im się zdążyć z interwencją. Nie byliśmy zaskoczeni postawą rywala, choć utrata gola była dla nas bardzo bolesna - dodał.

Odpadnięcie z Ligi Europejskiej to zwieńczenie fatalnego w wykonaniu Kolejorza początku sezonu. - Nie potrafię powiedzieć dlaczego tak jest. Stale nam czegoś brakuje - zarówno w lidze, jak i w pucharach. Ambicja na pewno była, gorzej ze skutecznością. Po czwartkowym niepowodzeniu mamy nad czym ubolewać, bo osiągnęliśmy wstydliwy wynik. Ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu nad eliminowanie mankamentów i przez to trudno było szukać przyczyn słabej gry. Nie było też możliwości do analiz indywidualnych - przyznał Możdżeń.

Teraz lechitom pozostała już tylko walka w T-Mobile Ekstraklasie i Pucharze Polski. W niedzielę podopieczni Mariusza Rumaka zagrają z Koroną Kielce o pierwsze zwycięstwo w lidze.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Krzysztof Kotorowski: Drugi raz z rzędu odpadliśmy w III rundzie, może to nie przypadek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×