Zryw w końcówce to za mało. Kompromitacja wicemistrza Polski! - relacja z meczu Lech Poznań - Żalgiris Wilno

Kompletnie nie udał się Lechowi rewanż za kompromitację w Wilnie. Podopieczni Mariusza Rumaka wygrali wprawdzie 2:1, ale gole zaczęli strzelać w samej końcówce i na wywalczenie awansu zabrakło czasu.

Kolejorz zaczął spotkanie dynamicznie, z dużym animuszem, jednak miał problem z przekuciem przewagi w polu na sytuacje. Litwini natomiast spokojnie czekali na własnej połowie i rozbijali atak pozycyjny rywala. Lechici byli zmuszeni szukać innych sposobów i oddali kilka strzałów z dystansu. Niestety żaden z nich nie był na tyle groźny, by pokusić się o otwarcie wyniku.

Z upływem czasu zespół Marka Zuba poczynał sobie coraz pewniej i w 29. minucie zadał bolesny cios. W pole karne gospodarzy wbiegł Rytis Leliuga i - mając zdecydowanie za dużo swobody na 15. metrze - oddał precyzyjny płaski strzał, którego nie mógł obronić Krzysztof Kotorowski.

Wicemistrz Polski znalazł się w piekielnie trudnej sytuacji, bo w tym momencie do awansu potrzebował aż trzech trafień. Niepokój na trybunach Inea Stadionu wzbudzał też fakt, że poza ogromną ambicją lechici nie pokazywali zbyt wiele dobrego. Z mozołem budowali swoje akcje, nie stwarzając zazwyczaj wielkiego zagrożenia. W pierwszej połowie wyrównaniem zapachniało tylko dwukrotnie. Najpierw Szymon Pawłowski zmarnował kapitalne prostopadłe podanie Kaspera Hamalainena i z ostrego kąta uderzył obok słupka. Z kolei w 41. minucie doskonałą szansę w polu karnym miał Łukasz Trałka, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i został zablokowany. Po chwili Lech mógł zostać skarcony, jednak na przedpolu znakomicie interweniował Kotorowski, wygrywając indywidualny pojedynek z Mantasem Kuklysem.

Po przerwie w postawie Kolejorza nie zmieniło się nic. Atak pozycyjny nie przynosił żadnego rezultatu, a gospodarze prowadzili go siermiężnie i popełniali sporo prostych błędów, doprowadzając kibiców do coraz większej irytacji. Toporne szarże przyniosły efekt dopiero w 87. minucie, gdy rezerwowy Łukasz Teodorczyk zachował zimną krew w polu karnym i płaskim uderzeniem po rękach golkipera skierował futbolówkę do siatki. To jeszcze poderwało Lecha i tuż przed upływem regulaminowego czasu gry padła bramka na 2:1. Po płaskim dośrodkowaniu Gergo Lovrencsicsa Luka Perić był na tyle mocno naciskany przez lechitów, że zaliczył trafienie samobójcze.

Nagle nadzieje na awans odżyły, lecz trzy doliczone minuty to było za mało, by uratować sytuację po fatalnym do tej pory dwumeczu w wykonaniu poznaniaków, zwłaszcza że w ostatnich fragmentach ekipa Mariusza Rumaka znów raziła niedokładnością.

Wygrana 2:1 nie może zamazać ogólnego wrażenia. Wicemistrz Polski zwyczajnie nie zasłużył na awans. Przykro było w czwartek patrzeć jak przez większość meczu jego piłkarze miotali się na boisku, mając kłopot nawet z wymianą kilku celnych podań. Poza ambicją lechici pokazali niewiele pozytywnego i raz jeszcze udowodnili, że są obecnie bez formy. Nie zmienia to faktu, że odpadnięcie z Żalgirisem jest nieprawdopodobną kompromitacją, której nikt się w Poznaniu nie spodziewał.

Lech Poznań - Żalgiris Wilno 2:1 (0:1)
0:1 - Rytis Leliuga 29'
1:1 - Łukasz Teodorczyk 87'
2:1 - Luka Perić (sam.) 90'
pierwszy mecz: 0:1, awans: Żalgiris Wilno

Składy:

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Luis Henriquez, Łukasz Trałka, Szymon Drewniak (61' Bartosz Ślusarski), Mateusz Możdżeń (54' Gergo Lovrencsics), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (54' Łukasz Teodorczyk), Vojo Ubiparip.

Żalgiris Wilno: Armantas Vitkauskas - Georgas Freidgeimas, Andrius Skerla, Luka Perić, Egidijus Vaitkunas, Arturas Żulpa, Rytis Leliuga (88' Takuya Kanai), Paweł Komołow, Mantas Kuklys, Vaidotas Silenas (63' Paulius Janusauskas), Kamil Biliński (69' Andrius Velicka).

Żółte kartki: Łukasz Teodorczyk (Lech) oraz Vaidotas Silenas, Paulius Janusauskas, Luka Perić, Georgas Freidgeimas (Żalgiris).

Czerwone kartki: Łukasz Teodorczyk /po meczu za drugą żółtą/ (Lech) oraz Andrius Velicka /po meczu za przepychanki/ (Żalgiris).

Sędzia: Ken Henry Johnsen (Norwegia).

Widzów: 16 326.

Źródło artykułu: