Kapitan Zawiszy Bydgoszcz widzi coraz więcej pozytywów. "Nie odstajemy od żadnego rywala"

Zawisza Bydgoszcz wciąż pozostaje bez zwycięstwa w T-Mobile Ekstraklasie. W czterech pierwszych kolejkach beniaminek zanotował dwie porażki i dwa remisy, co nikogo na kolana powalić nie może.

Drużyna Ryszarda Tarasiewicza w ostatniej kolejce była o krok od wywiezienia całej puli ze Śląska po meczu z Piastem Gliwice. Słabszy start nikogo w "Zetce" jednak nie martwi.

- Analizujemy każde kolejne spotkanie i wiemy, że dużo w tym wszystkim jest naszej winy. Tracimy głupie bramki, a potem gonimy przeciwnika i nie stać nas już na zdobycie decydującego gola. Jestem pewny, że jeśli wyeliminujemy te mankamenty z naszej gry, to punkty do końca sezonu będziemy zbierać regularnie - ocenia Łukasz Skrzyński, kapitan beniaminka.

W Gliwicach po raz kolejny Zawisza nie ustrzegł się błędu w kryciu po stałym fragmencie, po którym piłkę sprzed pola karnego do siatki skierował Krzysztof Król. - Trzeba oddać, że Król bardzo ładnie tę piłkę uderzył. Od tego momentu znowu historia zatoczyła koło, bo musieliśmy gonić wynik. Udało nam się straty odrobić, a potem w końcówce mieliśmy trzy stuprocentowe okazje, których nie wykorzystaliśmy - bezradnie rozkłada ręce lider niebiesko-czarnych.

Defensor bydgoskiej drużyny w drugiej połowie spotkania w bezpardonowy sposób zatrzymał we własnym polu karnym Rubena Jurado, a kibice śląskiej druzyny domagali się wtenczas podyktowania jedenastki.

- Sędzia boczny najlepiej widział tę sytuację, bo główny był zasłonięty. Wybiłem piłkę na korner, a Jurado przez moje nogi się prześlizgnął. Dyskusje na ten temat nie mają sensu, bo takich rzutów karnych się nie gwiżdże - przekonuje 35-latek.

Zawiszy na początku rozgrywek nie sprzyja też szczęście. - W piłce nożnej nie można liczyć na samo szczęście, a na własne umiejętności i my tak robimy. Piłkarsko na pewno od żadnej drużyny z tej ligi nie odstajemy i jeśli nadal będziemy robili z kolejki na kolejkę krok do przodu, to będzie to z naszej strony wyglądało ciekawie - zapewnia "Skrzynia".

- Niedosyt po tych meczach jest, ale cieszy to, że punkty zdobywamy nie z przypadku, a po bardzo dobrej grze. Mogliśmy się cieszyć z kompletu punktów, ale Paweł Abbott nie wykorzystał rzutu karnego. Nie mamy jednak do niego żalu. Razem wygrywamy, remisujemy i przegrywamy. Jestem pewny, że w następnych meczach będzie już tylko lepiej - puentuje kapitan drużyny z Gdańskiej.

Źródło artykułu: