Franciszek Smuda (trener Wisły Kraków): Po tym jak w towarzyskim meczu Wisła przegrała z Zagłębiem Sosnowiec (w lutym na Stadionie Ludowym gospodarze wygrali sparing 2:1 - wyj. red.) zastanawiałem się jak rozgryźć ten orzech. Sosnowiczanie pokonali Wisłę, która jest mocną drużyną, jednak nie widziałem ich ani razu w grze, więc byli dla mnie zagadką. Przez 40 minut Zagłębiacy stawiali nam czoła, grali jak równy z równym. Jak to bywa w pucharowych zmaganiach - wystarczyło, żeby rywale strzelili bramkę i komplet widzów na trybunach poniósłby drużynę, a my mielibyśmy trudności. Po strzeleniu drugiej bramki wiedziałem, że nie będziemy mieli wiele problemów, aby zwyciężyć. Ale po pierwszej połowie nie było nic oczywiste, Zagłębie zagrało na naprawdę dobrym poziomie. Cieszymy się z awansu do kolejnej rundy, która będzie trudniejsza, co jest oczywiste.
Mirosław Kmieć (trener Zagłębia Sosnowiec): Był to dla nas zaszczyt zagrać z takim zespołem, jak Wisła, także ze względu na osobę pierwszego szkoleniowca, gdyż bardzo lubię i szanuję Franciszka Smudę. Na ile mieliśmy możliwości, na tyle próbowaliśmy się przeciwstawić. Ten zimowy mecz kontrolny, który wygraliśmy, był sparingiem z zupełnie inną drużyną - Wisła jest teraz lepszym zespołem, lepiej zorganizowanym, grającym agresywniej i dynamiczniej, przez to mieliśmy trudniej. Tak samo skład Zagłębia w obu meczach różnił się, praktycznie sześciu piłkarzy nie było z zestawienia z tego zimowego sparingu.
Pojedynek w ramach Pucharu Polski pomiędzy drugoligowym a ekstraklasowym zespołem zakończył się tak, jak miał się zakończyć. Szkoda pierwszej i drugiej bramki, która padła tuż po wyjściu z szatni. Taka drużyna, jak my, która jest na dorobku, ma swoje cele i chce coś w życiu osiągnąć, jeżeli dostaje od takiego rywala, jak Wisła gola przed zejściem do szatni i po wejściu na murawę, to praktycznie traci wiarę we własne umiejętności. O wygranej zadecydowała piłkarska mądrość i umiejętności. Walczyliśmy na tyle, na ile było nas stać. Dziękujemy kibicom za przyjście (mecz obejrzało 5000 widzów, czyli komplet - wyj. red.), stworzenie widowiska, bo najważniejsze jest to, że spotkanie odbyło się w takiej atmosferze. Gramy dla siebie, dla rodzin, a w szczególności dla kibiców. Ten pojedynek był dla nas dobrą życiową lekcją.