Mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała był dla GKS-u Katowice pierwszym od pięciu lat występem w 1/16 finału Pucharu Polski. Wówczas po pasjonującej potyczce drużyna z Bukowej ustąpiła w Śląskim Klasyku Górnikowi Zabrze (3:4). Piątkowa potyczka nawiązała do tego spotkania.
Długimi fragmentami spotkanie stało na bardzo wyrównanym poziomie. Żadna z drużyn nie była w stanie zdominować rywala, a sytuacje bramkowe kibice oglądali pod jedną i pod drugą bramką. Po żadnej z nich jednak piłka nie wpadła do siatki.
Najlepszą okazję strzelecką w pierwszej połowie miała GieKSa, która w 10. minucie wywalczyła rzut karny po faulu Ladislava Rybansky'ego na Januszu Gancarczyku. Skrzydłowego katowiczan świetnym podaniem obsłużył Przemysław Pitry, a ten wpadł z piłką w pole karne i "dziubnął" futbolówkę przed wychodzącym z bramki Słowakiem, który ratując się przed utratą gola podciął piłkarza gospodarzy.
Do ustawionej na "wapnie" futbolówki podszedł "Garniol", ale zamiast do siatki trafił w słupek bielskiej bramki.
Podbeskidzie zwęszyło w tym swoją szansę i starało się prowadzić grę, zaś GKS skupiał się na groźnych kontrach. Zawodnicy obu drużyn mieli jednak spore problemy z wykańczaniem akcji, a jak już piłka leciała w światło bramki, to dobrze interweniowali bramkarze.
Spotkanie ożywić zdecydował się na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry sędzia Mariusz Złotek, który po rzucie rożnym dla katowiczan najpierw puścił groźnie wyglądającą kontrę bielszczan, by po chwili ją przerwać i po konsultacji z arbitrem wyrzucić z boiska Franka Adu Kwame i ku powszechnemu zdumieniu trybun podyktować rzut karny dla gospodarzy. Oberwało się też trenerowi Górali Czesławowi Michniewiczowi, który został odesłany na trybuny.
Dopiero po końcowym gwizdku sędziego okazało się, że Ghańczyk bezpardonowo potraktował łokciem pomocnika GKS-u Sławomira Dudę, który doznał rozcięcia skóry pod lewym okiem. Do piłki ustawionej na "11" podszedł sam poszkodowany i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Radość katowickiej drużyny trwała jednak krótko. Po kilkudziesięciu sekundach do wyrównania doprowadził Błażej Telichowski, wykorzystując dogranie Adama Deji z rzutu wolnego.
Losy awansu rozstrzygnąć musiała dogrywka. Tam już zdecydowanie lepsi okazali się być gracze GieKSy, którzy tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część doliczonego czasu za sprawą trafienia Pitrego wyszła na prowadzenie. Chwilę później gości powinien dobić Kamil Cholerzyński, który po zagraniu Rafała Figiela stanął oko w oko z Rybanskym, ale uderzył wysoko nad poprzeczką.
GKS Katowice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 - Sławomir Duda (k.) 74'
1:1 - Błażej Telichowski 78'
2:1 - Przemysław Pitry 104'
W 11. minucie Janusz Gancarczyk (GKS Katowice) nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w słupek).
Składy:
GKS Katowice: Łukasz Budziłek - Alan Czerwiński, Mateusz Kamiński, Adrian Jurkowski, Rafał Pietrzak, Janusz Gancarczyk (86' Bartłomiej Chwalibogowski), Grzegorz Fonfara (80' Kamil Cholerzyński), Sławomir Duda, Krzysztof Wołkowicz (68' Tomasz Wróbel), Przemysław Pitry, Rafał Figiel.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Ladislav Rybansky - Błażej Telichowski, Bartłomiej Konieczny, Adam Deja, Frank Adu Kwame, Mateusz Kupczak (76' Piotr Malinowski), Dariusz Łatka, Marcin Wodecki, Rudolf Urban, Damian Chmiel (99' Tomasz Górkiewicz), Łukasz Żegleń (68' Krzysztof Chrapek).
Żółte kartki: Krzysztof Wołkowicz, Rafał Figiel, Janusz Gancarczyk, Adrian Jurkowski, Bartłomiej Chwalibogowski (GKS) oraz Adam Deja, Damian Chmiel, Krzysztof Chrapek, Błażej Telichowski (Podbeskidzie).
Czerwona kartka: Frank Adu Kwame /71' za uderzenie rywala/ (Podbeskidzie).
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).