Flota przyjechała po wygraną i wróciła z niczym

Wyspiarze chcieli sobie wynagrodzić długą podróż do Nowego Sącza zwycięstwem, ale musieli obejść się smakiem. Sandecja, grająca pod wodzą nowego trenera pokonała piłkarzy ze Świnoujścia 4:2.

Strata czterech bramek w jednym meczu to pierwszy taki przypadek od listopada ubiegłego roku, kiedy Flota przegrała 0:4 na wyjeździe z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza. W pucharowej potyczce z Sandecją Nowy Sącz, goście podjęli ryzyko i wystawili w bramce rezerwowego bramkarza.

- W obronie nie było żadnych zmian, a ja robiłem co mogłem. Przy pierwszej bramce piłka otarła się o moje ręce, przy drugiej najpierw obroniłem strzał, a gol padł po dobitce. Przy trzeciej bramce wydaje mi się, że był błąd w ustawieniu w polu karnym, choć trzeba podkreślić świetne dośrodkowanie gracza Sandecji. Przy czwartym golu miałem już piłkę prawie na ręce, a ta odbiła się od słupka i wpadła do bramki - analizował Konrad Forenc.

fot. Jarosław Para, sandecja.com.pl
fot. Jarosław Para, sandecja.com.pl

Mocno zawiedziony postawą swoich podopiecznych był szkoleniowiec zespołu ze Świnoujścia. Oczekiwania przed spotkaniem były zdecydowanie większe, niż to co można było zobaczyć na boisku.

- Przejechaliśmy 850 km w upałach, nie po to, by się położyć, a powalczyć. Sandecja wygrała zasłużenie i zagrała bardzo ambitnie. Widać, że zawodnicy chcieli pokazać się nowemu trenerowi. To wszystko spowodowało, ze mecz zrobił się atrakcyjny i otwarty. Nie chcieliśmy przegrać i przy prowadzeniu gospodarzy 3:2 zagraliśmy już praktycznie na dwóch obrońców, czego konsekwencją była strata czwartej bramki. Z całym szacunkiem dla Sandecji, ale to za dużo, więc mam pretensje do postawy obrońców. To, że grał rezerwowy bramkarz, nie jest żadnym usprawiedliwieniem - stwierdził trener Bogusław Baniak.

Najwięcej pretensji do obrońców Floty Świnoujście można mieć za bramkę numer trzy. Adam Mójta posłał długie dośrodkowanie z rzutu wolnego, a Peter Petran i Przemysław Szarek mieli bardzo dużo miejsca w polu karnym. Słowak nie zdołał strącić piłki, co już powiodło się 17-letniemy stoperowi Sandecji.

- Przyjechalliśmy tu wygrać mecz po dalekiej podróży, ale niestety nie udało się. Błędy nie tylko formacji defensywnej, ale całego zespołu przyczyniły się do porażki.
Straciliśmy cztery bramki, co w przypadku Floty jest bardzo rzadkie. Sandecja okazała się skuteczniejsza, bo obie drużyny miały podobną ilość sytuacji. Niestety dla nas, liczy się to, co wpada do siatki. Nie pokazaliśmy w tym meczu zbyt wiele, odpadliśmy z Pucharu Polski i wypada przeprosić naszych kibiców i sztab szkoleniowy - kajał się Sebastian Zalepa.

Piłkarze Floty prosto z Nowego Sącza wybrali się do Gniewina, gdzie będą przygotowywać się do środowej ligowej potyczki z Arką Gdynia. Warto dodać, że Wyspiarze w ubiegłym sezonie dotarli do ćwierćfinału Pucharu Polski. Teraz ich przygoda zakończyła się na 1/16.

Komentarze (0)