Asysty w postaci strzałów, czyli "pech" Semira Stlicia

Semir Stilić do Lecha Poznań trafił podczas letniego okienka transferowego jako dobrze rokujący zawodnik. Początkowo trener Franciszek Smuda był do niego sceptycznie nastawiony, ale bardzo szybko zmienił zdanie. Obecnie 21-letni Bośniak jest motorem napędowym Kolejorza. Świetnie drybluje, dogrywa, a także strzela. Jeśli chodzi jednak o zdobywanie bramek, to ma sporego pecha.

W sprowadzeniu Semira Stilicia do Lecha nie brał udziału trener Franciszek Smuda, co nie bardzo spodobało się "Franzowi". Bośniaka wypatrzyli skauci Kolejorza i bez zastanowienia został on sprowadzony do Poznania. Początkowo Smuda twierdził, że Stilić będzie piłkarzem z prawdziwego zdarzenia dopiero za trzy lata, ale po kilku treningach i sparingach zmienił zdanie.

Mimo słabego przygotowania fizycznego, "Franz" stawiał na 21-letniego piłkarza. Miał on zastąpić Henry'ego Quinterosa, który zdecydował się powrócić do Peru. Stilić sprawił, że dziś mało kto pamięta "Kwinto", który miał zdecydowanie mniej atutów od nowego lechity.

Nikt nie ma wątpliwości, że Lech ma swojej kadrze prawdziwą perełkę. Niekonwencjonalny drybling, kapitalny przegląd pola, a także spokój w grze i świetne podania do partnerów – to tylko niektóre z zalet Stilicia. Dysponuje on także dobrym uderzeniem na bramkę rywala, chociaż w ostatnich meczach cecha ta sprawia, że na swoim koncie ma jedynie asysty, a nie bramki. Jego strzał z rzutu wolnego w spotkaniu z Wisłą Kraków odbił się najpierw od Clebera, potem od Roberta Lewandowskiego i dopiero znalazł drogę do siatki. Gol został zaliczony napastnikowi Lecha, a nie Bośniakowi. Wydawało się, że takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Na powtórkę nie trzeba było jednak długo czekać. W ostatnim pojedynku z ŁKS Łódź Stilić uderzał z 16 metrów, ale trafił w Rafała Murawskiego i to jemu zaliczono bramkę.

Pozyskany z Željezničaru Sarajewo piłkarz, zamiast mieć trzy ligowe trafienia ma na swoim koncie, ma zaledwie jedno. Może mówić o sporym pechu, jednak liczy się dobro drużyny, a dzięki jego strzałom inni zawodnicy Kolejorza zdobywali bramki. Stilić więcej szczęścia miał w spotkaniu Pucharu UEFA z Chazarem Lenkoran, gdy jego dośrodkowanie znalazło drogę do siatki.

21-letni ofensywny pomocnik gorzej radzi sobie, gdy rywale grają ostrzej. - W Sarajewie grał tylko jak miał piłkę przy nodze, ale musi przyzwyczaić się do agresywnej gry - mówi Franciszek Smuda. Ponadto Bośniakowi zarzuca się, że czasami zbyt długo holuje piłkę i spowalnia akcje. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że potrafi doskonale uspokoić grę, a także zagrać do partnera w taki sposób, że obrońca rywali nie jest wstanie tego przewidzieć. Jeśli kariera Stilicia będzie rozwijać się prawidłowo, to na pewno zrobi on dużą karierę, bo już teraz można powiedzieć, że jest zawodnikiem klasy międzynarodowej.

Komentarze (0)