Turcja? Może tam wrócę - rozmowa z Arkadiuszem Piechem, napastnikiem KGHM Zagłębia Lubin

Arkadiusz Piech po ponad pół roku wrócił do polskiej ekstraklasy i już w pierwszym meczu strzelił gola. Bramkę napastnik zdobył w spotkaniu z klubem, gdzie do niedawna był ulubieńcem kibiców.

Michał Piegza
Michał Piegza

Powrót do Polski po półrocznym pobycie w Turcji, gdzie nie wiodło ci się zbyt dobrze, i od razu gol. Tak wielka jest różnica między ligą polską a turecką?

Arkadiusz Piech: - Nie jest powiedziane, że u nas poziom jest niższy. Może nie miałem po prostu szczęścia, żeby strzelać w Turcji gole. Na wszystko wpływają różne aspekty. Życie toczy się dalej i trzeba dalej z siebie dawać na boisku wszystko.

Powróciłeś do Chorzowa, ale w barwach innego klubu. Strzeliłeś gola dawnej drużynie. W ekstraklasie brakowało takiego piłkarza jak Arkadiusz Piech.

- Cieszę się, że mogłem przyjechać na Cichą. Ładnych parę lat tutaj przeżyłem. Dziękuje zarówno za przywitanie kibicom Ruchu, jak i za pożegnanie.

Tylko nieliczni mogą dostąpić takiego zaszczytu. Po twoim wejściu na boisko, a także po strzelonym golu brawo bili tobie kibice Ruchu Chorzów. Ostatnio taką sytuację mógł tutaj przeżywać Andrzej Niedzielan.

- Jestem bardzo mile zaskoczony. Tego się nie spodziewałem. Coś po sobie z Andrzejem w Chorzowie zostawiliśmy. Rozgrywaliśmy przy Cichej dobre mecze, ale również złe. To coś niezwykle ważnego mieć szacunek u tak wymagających kibiców.

Potrzebowałeś niewiele czasu na zdobycie gola po powrocie do ekstraklasy. Do siatki trafiłeś już po jedenastu minutach pobytu na boisku.

- Sytuacja była dogodna. Nie mogłem tego zmarnować. Wszystko zostało dobrze zrobione w odpowiednim tempie. Zarówno podanie jak i przyjęcie.

Po zdobytym golu nie cieszyłeś się.

- Przecież kiedyś grałem w Ruchu, przeżywałem tutaj świetne chwile, więc nie było się z czego za bardzo cieszyć.

Nie pomyliłeś ławek przed meczem ławek i nie poszedłeś do tej, którą zajmują Niebiescy?

- Nie, do tego nie doszło. Przed meczem przywitałem się ze wszystkimi w klubie. Miło było po czasie tutaj przyjechać i wszystkich spotkać.

Arkadiusz Piech będzie zbawieniem dla Zagłębia Lubin?

- Zobaczymy jak będzie. Przede mną wiele pracy. Trzeba być skoncentrowanym w każdym spotkaniu. Punktów mamy niewiele i musimy zrobić wszystko, aby odbić się od dołu tabeli

Wróciłeś z Turcji, gdzie nie za bardzo się tobie wiodło. Jak będziesz wspominał pobyt tam?

- Nie mogę mówić o wyjeździe do Turcji, że był dla mnie dobry w sensie gry. Zagrałem kilka meczów, strzeliłem jednego gola. Jednak nie żałuję tego. Sprawdziłem jak wszystko tam wygląda. Może będzie okazja tam wrócić.

Ktoś cię namawiał do pozostania w Turcji?

- To był mój wybór. Głowiłem się trochę nad tym. Podjąłem z żoną taką decyzję i nie żałuję. Nie chcę się zagłębiać we wszystko co tam się działo. Teraz gram dla Zagłębia i to jest dla mnie najważniejsze.

Miałeś inne oferty?

- Kilka było, ale już nie chcę mówić skąd. Menadżer szukał dla mnie klubu w Polsce i za granicą. Wybrałem Lubin i z tego jestem zadowolony. Z Ruchu nie miałem propozycji. Teraz w końcu mam szansę regularnie występować i z tego powodu jestem szczęśliwy. Bo w życiu przecież chodzi przede wszystkim o to, aby być zadowolonym.

Wróćmy do meczu. W pierwszej połowie Zagłębie zagrało źle, dało pograć Ruchowi. Po przerwie zespół z Lubina prezentował się już lepiej.

- Przed przerwą Ruch dobrze grał. My byliśmy jacyś tacy zaspani. Jedyną szansą, którą od razu wykorzystaliśmy był strzał Papadopulosa. Gospodarze mieli swoje okazje, ale to my ostatecznie cieszymy się z wygranej.

Jak ocenisz nowy zespół Ruchu Chorzów. Trochę się ta drużyna od twojego odejścia zmieniła.

- To jest początek sezonu. Zespół dociera się. Moim zdaniem źle to nie wygląda. Wygrali z Legią, zremisowali z Górnikiem. Następny mecz mogą wygrać. To jest piłka nożna.

Podpisując kontrakt z Zagłębiem wiedziałeś, że lubinianie najbliższy mecz rozegrają z Ruchem?

- Nawet nie wiedziałem kiedy zagram. Czekaliśmy na certyfikat z Turcji, ale okazało się, że wszystko dało się szybko zgrać.

Koledzy z byłeś drużyny nie oszczędzali cię. Marcin Malinowski przed meczem wręczył szalik, a potem trochę poskrobał po kostkach.

- Znam go tyle lat, wiem jak gra i nie mam do niego żalu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×