Trener Gerardo Martino przed rozpoczęciem rozgrywek Ligi Mistrzów poza kadrą umieścił Pedro Rodrigueza, a na ławce posadził Cesca Fabregasa. W pierwszym składzie znalazło się za to miejsce dla Cristiana Tello. Barca od początku zaatakowała ze sporym animuszem, który jednak z minuty na minutę stopniowo słabł. Aktywny przez całą pierwszą połowę był jedynie Neymar. Brazylijczyk popisał się kilkoma ładnymi akcjami na lewej stronie.
Bramka padła jednak po akcji dwóch... byłych piłkarzy Sevilli i bocznych defensorów - Adriano Correia, który już po kwadransie zmienił kontuzjowanego Jordi Albę, zacentrował na długi słupek, gdzie głową skutecznie akcję zamknął Daniel Alves.
Po zmianie stron niewiele działo się na boisku, a do wyrównania powinna doprowadzić Sevilla. Sędzia jednak przy golu z główki Juana Cali niespodziewanie dopatrzył się przewinienia defensora Andaluzyjczyków i mimo protestów gości, bramki nie uznał. Na listę strzelców po raz szósty w tym sezonie wpisał się za to Lionel Messi, który wykorzystał asystę Neymara.
Wydawało się, że gol Argentyńczyka zakończy jakiekolwiek emocje na Camp Nou, a tymczasem świetną akcję przeprowadził Vitolo, który minął kolejno Javiera Mascherano, Sergio Busquetsa i Gerarda Pique, zagrał do Ivana Rakiticia, a ten huknął obok bezradnego Victora Valdesa. To nie było ostatnie słowo Sevilli w sobotni wieczór! Po rzucie rożnym zupełnie niepilnowany w polu karnym znalazł się Coke, który doprowadził do wyrównania.
Barca traci pierwsze punkty? Nie! Sędzia patrzył już na zegarek, kiedy w pole karne fantastycznie wpadł Messi. Zagranie Argentyńczyka nogą wybił bramkarz Beto, a w odpowiednim miejscu stał Alexis Sanchez, który wpakował piłkę do siatki.
FC Barcelona - Sevilla FC 3:2 (1:0)
1:0 - Alves 36'
2:0 - Messi 75'
2:1 - Rakitić 80'
2:2 - Coke 90'
3:2 - Sanchez 90+4'
Składy:
FC Barcelona: Valdes - Alves, Pique, Mascherano, Alba (15' Adriano) - Busquets, Xavi, Iniesta (74' Fabregas) - Tello (63' Sanchez), Neymar, Messi.
Sevilla FC: Beto - Coke, Cala, Navarro, Moreno - Cristoforo (69' Marin), M'Bia (58' Trochowski) - Rakitić, Jairo (84' Rabello), Vitolo - Gameiro.
Żółte kartki: Adriano (Barcelona) oraz Vitolo, M'Bia, Jairo, Coke, Cala (Sevilla).
Świetny start rozgrywek kontynuuje Atletico Madryt, które wygrało czwarty ligowy mecz. Los Colchoneros zachwycają szczególnie skutecznością - zdobyli już 14 bramek, co ostatni raz na początku ligi udało im się w sezonie 1955/1956 (wtedy 20 trafień). Przeciwko Almerii ze szczególnie dobrej strony pokazali się Diego Costa i Tiago Mendes. Brazylijczyk już po raz czwarty w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. Podobnym wyczynem popisał się w zespole gości Rodri. Podopieczni Diego Simeone ostatecznie wygrali 4:2 i ponownie potwierdzili, że w tym sezonie mogą włączyć się do walki nawet o mistrzostwo.
Inny uczestnik Ligi Mistrzów - Real Sociedad - jedynie podzielił się punktami z Levante. Baskowie mogą być jednak zadowoleni z bezbramkowego remisu, który uratował im golkiper - Claudio Bravo. Meksykanin w drugiej połowie kilkakrotnie fantastycznie bronił uderzenia piłkarzy z Walencji.
Atletico Madryt - UD Almeria 4:2 (2:1)
1:0 - Villa 15'
2:0 - Diego Costa (k.) 37'
2:1 - Rodri 40'
3:1 - Tiago 64'
4:1 - Raul Garcia 67'
4:2 - Aleix Vidal 90'
Levante UD - Real Sociedad 0:0
Po drugie - dlaczego wszyscy milczą na temat ręki Nacho w meczu Realu? Szacunek dla Lopeza, bo uratował w wielkim stylu Królewskich.