Błażej Telichowski: Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po Widzewie
Remisem 1:1 zakończyło się piątkowe spotkanie w Łodzi pomiędzy Widzewem a Podbeskidziem Bielsko-Biała. W drugiej połowie na boisko wszedł zazwyczaj grający w pierwszym składzie, Błażej Telichowski.
Gol widzewiaków to pierwsze od dłuższego czasu ich trafienie po rozegraniu stałego fragmentu gry. Veljko Batrović dograł w pole karne dokładną piłkę wprost na głowę litewskiego pomocnika. - Szkoda, że straciliśmy bramkę w ten sposób, tym bardziej, że to zazwyczaj była nasza broń. Wiedzieliśmy kto, kogo miał kryć, a mimo to nie udało się zachować czystego konta. Musimy poprawić się w defensywie, bo nie wszystko funkcjonuje w niej jak należy - przyznał obrońca Podbeskidzia.
Mimo dobrze nawodnionego deszczem boiska, bardzo często piłkarze obu zespołów decydowali się na grę długimi podaniami, co powodowało kłopoty z opanowaniem futbolówki. Goście byli przygotowani na taki sposób gry czerwono-biało-czerwonych i dzięki temu skutecznie przerywali konstruowanie akcji Widzewa. Sami jednak nie potrafili stworzyć składnej akcji szybkimi zagraniami. - Analizowaliśmy grę Widzewa i wiemy, że tak grał w poprzednich meczach. Dzisiaj było podobnie, więc nie byliśmy zaskoczeni tą długą piłką. Co prawda z naszej strony gra nie wyglądała jeszcze idealnie, ale częściej udawało nam się wychodzić z piłką po ziemi niż w poprzednich spotkaniach - tłumaczył piłkarz bielszczan.
Opracowanie taktyki na piątkowe spotkanie przez sztab szkoleniowy Podbeskidzia nie należało do łatwych, ponieważ trener łodzian, Radosław Mroczkowski, intensywnie rotuje składem. W podstawowym składzie Widzewa przeciwko Podbeskidziu wybiegło dodatkowo zaledwie trzech Polaków - Maciej Mielcarz, Marcin Kaczmarek oraz Patryk Stępiński. - W Widzewie gra wielu obcokrajowców i przyznam szczerze, że do końca nie znaliśmy ich wszystkich. Mieliśmy tylko tę wiedzę, którą zdołał nam przekazać nasz trener. Nie wiedzieliśmy czego się po nich spodziewać, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to na pewno solidni piłkarze - zakończył swoją wypowiedź Telichowski.