Wydawało się, że Pelikan po zdobyciu bramki w 82. minucie dowiezie zwycięstwo do końca w meczu w Stalowej Woli z miejscową Stalą. Niestety dla gości padła bramka dla Stalówki i o mały włos Pelikan nie przegrałby na Podkarpaciu. - Nie udało się. Stalówka dobrze wykonywała rzuty wolne, stałe fragmenty biła nieźle. Głupi faul przed polem karnym, niepotrzebny, można było inaczej się zachować w tej sytuacji. Nie byłoby w ogóle akcji. Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale się nie udało. Stalówka przycisnęła. Zaczęliśmy popełniać głupie błędy, niepotrzebnie faulowaliśmy i z tego brały się sytuacje dla Stali. Z przebiegu meczu to my prowadziliśmy grę, byliśmy zespołem lepszym. Stalówka grała długą piłkę na wysokich zawodników i z tego chcieli coś zrobić. My graliśmy z kolei po ziemi, chcieliśmy stworzyć parę sytuacji, ale się nie udało - powiedział kapitan Pelikana Michał Adamczyk.
Mecz w Stalowej Woli do przerwy był bardzo słabym widowiskiem. Brakowało ciekawych akcji ofensywnych, celnych strzałów i klarownych okazji bramkowych. Właściwie 1-2 sytuacje wzbudziły jakieś emocje. - To się bierze też z tego, że trochę się chyba za bardzo denerwujemy, gdyż za wszelką cenę potrzebujemy zwycięstw. To nam nie pomaga. Szukamy trzech punktów, nie jednego i to jest może powód, że jesteśmy nerwowi. Jest ciśnienie na wygrywanie meczów - dodał pomocnik Pelikana.
Kadrowo Pelikan jest słabszy na papierze niż w poprzednim sezonie. Co prawda pierwsza jedenastka jest mocna, ale wydaje się, że w przeciągu całego sezonu może zabraknąć wartościowych zmienników kiedy przyjdą urazy czy kartki. - Wypadł nam ze składu na pojedynek ze Stalą Piotrek Koman za kartki. Podochodziło kilku graczy, może potrzeba nam czasu, żebyśmy się jeszcze zgrali. Piłkarsko nie jest najgorzej. W większości spotkań to my prowadzimy grę, ale dostajemy głupie bramki - kontynuuje.
Podobnie jak większość graczy obu ekip i trener Stalówki, tak i opiekun ekipy z Łowicza, Grzegorz Wesołowski, uważa że remis to sprawiedliwy rezultat, który nie powinien nikogo skrzywdzić. Dla trenera Wesołowskiego to spotkanie miało także wyjątkowy charakter, bowiem w przeszłości prowadził drużynę ze Stalowej Woli. - Zawsze miło mi się wraca tutaj do Stalowej Woli. Jeśli chodzi o sam mecz to wypuściliśmy zwycięstwo z rąk. Nie wiem czy ta zdobyta bramka podziałała w ten sposób, że byliśmy pewni wygranej. W mojej subiektywnej ocenie Stal nie stworzyła sobie okazji bramkowej. Mieli jakieś dośrodkowania, ale moi obrońcy pewnie wybijali piłkę. W końcówce mocniej przycisnęli i mogli nawet wygrać. Z przebiegu meczu remis jest sprawiedliwymi wynikiem - zakończył opiekun Pelikana.
Pelikan może jeszcze namieszać w lidze
Pelikan Łowicz w ostatnich minutach meczu w Stalowej Woli stracił szansę na komplet punktów. Łowiczanie pokazali jednak, że po falstarcie na początku będą piąć się w górę tabeli.
Źródło artykułu: