27-letni pomocnik zielono-czarnych był ważnym ogniwem drużyny w rozgrywkach II ligi. W meczu przeciwko Flocie Świnoujście Wieczorek musiał opuścić boisko z zerwanym więzadłem krzyżowym w kolanie. - Jestem dwanaście, trzynaście dni po zabiegu. W czwartek mam wizytę u doktora Ficka w Bieruniu, w Fizjoficie. Od razu po wizycie jestem umówiony na rehabilitację kolana - tłumaczy piłkarz beniaminka I ligi.
- Na razie moje zadania na najbliższe dwa tygodnie po operacji były takie, żeby obserwować kolano i zrobić wszystko, by zeszła z niego opuchlizna. W miarę możliwości trzeba ruszać tym kolanem, pobudzać delikatnie mięsień czworogłowy do pracy, żeby nie doszło do jego utraty.
- Muszę kontrolować też, by nie nasiliła się opuchlizna - opowiada Jarosław Wieczorek. - Myślę, że od czwartku rehabilitacja będzie już większa, ale tego dowiem się po konsultacji - dodaje rekonwalescent.
Pomocnika rybniczan czeka teraz żmudna praca nad powrotem do pełnej sprawności. - Muszę chodzić o kulach. Między piątym a szóstym tygodniem po zabiegu na pewno będę w stanie chodzić już samodzielnie. Na razie jest na to za szybko, wszystko jest zbyt świeże, by poruszać się bez stabilizacji - mówi zdobywca jedenastu bramek dla Energetyka ROW Rybnik w ubiegłym sezonie.
Wieczorek nieprędko wróci do ćwiczeń z piłką. - Jeżeli chodzi o trening typowo piłkarski, to można mówić raczej o przyszłym roku, bo przy grze w piłkę kolano jest bardziej obciążone. Jeśli chodzi o zwykły trucht, to myślę, że w tym roku będę mógł z tego skorzystać. Wszystko zależy jednak od kolana - przyznaje zawodnik śląskiego pierwszoligowca.
- Lekarz i rehabilitanci powiedzieli, że jeżeli kolano dobrze będzie reagowało i nie będzie puchło, to wszystko jest na dobrej drodze ku temu, by rehabilitacja przebiegała zgodnie z planem. Wtedy już po sześciu, siedmiu miesiącach można wejść w normalne obciążenia treningowe. Mam nadzieję, że ten czas się nie wydłuży, a wręcz się skróci - z optymizmem kończy gracz beniaminka.