Krakowianie pewnie pokonali WKS na jego terenie po golach Saidiego Ntibazonkizy i Marcina Budzińskiego. Od 4. minuty grali z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Rafała Gikiewicza.
- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo punkty nam są potrzebne, a jeśli zdobywa się je w takim stylu na trudnym terenie, to radość jest podwójna. Ułatwiliśmy to sobie, stwarzając sytuacje już w pierwszych minutach i po jednej z nich bramkarz Śląska dostał czerwoną kartkę - komentuje trener Cracovii, dodając: - W pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy jednak tego, że graliśmy w przewadze. Graliśmy słabo, nerwowo, wolno, anemicznie. Śląsk miał swoje sytuacje po stałych fragmentach gry. Dopiero w przerwie musieliśmy sobie poukładać grę i w drugiej połowie ona była dobra, a momentami bardzo dobra. Mieliśmy pełną kontrolę nad meczem i stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, a tak to powinno wyglądać, grając z przewagą jednego zawodnika. Trzy bramki to udokumentowanie naszej dobrej gry w drugiej połowie.
Przekonujące zwycięstwo ze Śląskiem zamknie usta krytykom stylu gry Cracovii i przekona do niego niedowiarków? - To te niedowiarki powiedzą, że Cracovia grała z przewagą jednego zawodnika (uśmiech). Nie interesuje mnie to, co będą różni ludzie mówić o tym meczu. My dalej robimy swoje. Mam świadomość tego, że przewaga tych kibiców Cracovii, którym podoba się nasza gra, jest miażdżąca. Nie wiem, czy te małe jednostki, tych najbardziej krzyczących da się załatwić. Nie możemy ulegać emocjom, na które nie mamy wpływu - tłumaczy Stawowy.
We Wrocławiu do gry w piłkę, z którą Pasy nie miały problemu od początku sezonu, dołożyły agresję i walkę, którą pokazały dopiero w derbach Krakowa. Teraz udało się to powielić w spotkaniu ze Śląskiem.
- Dużo rozmawialiśmy na ten temat, bo pomimo tego, że ma się umiejętności i wypracowany - choć niedopracowany - styl, to bardzo ważne są kwestie wolicjonalne. Z Wisłą było widać, że u nas to jest na dobrym poziomie i tak samo było w drugiej połowie ze Śląskiem. Ale to nie jest wielki wyczyn - tym powinni charakteryzować się sportowcy. Dopiero kiedy jest inaczej, trzeba się zastanowić, czemu tak jest - mówi krakowski szkoleniowiec.
Dobre zawody ze Śląskiem rozegrał Marcin Budziński, który w tym sezonie pełni głównie rolę jokera, a teraz od pierwszego gwizdka nadawał ton grze Cracovii. - Marcin zaliczył bardzo dobry występ. Przed meczem miałem z nim krótką rozmowę... Była to taka szczera rozmowa trenera i piłkarza. Marcin ma świadomość, że darzę go sympatię. Akcja, po której zdobył gola, była "palce lizać" - cieszy się Stawowy.
Już w sobotę krakowian czeka kolejny mecz z Pogonią Szczecin. Nie zagra w nim na pewno Mateusz Żytko, który musi pauzować z powodu żółtych kartek. Ponadto kontuzjowani są Marcin Kuś i Marek Wasiluk, który ewentualnie mógłby zastąpić Żytkę.
- Jest to problem, jak złożyć defensywę, ale od tego jest trener, żeby też czasami mieć problem. Na pewno sobie poradzimy, chociaż nie ukrywam, że z Mateuszem zawsze jest łatwiej - kończy Stawowy.